„Boję się, ale wchodzę w to! – powiedziałam. Tak rozpoczęła się powolna przemiana mojego życia” – opowiada Kinga.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kinga: Od nowa uczę się żyć
Z okresu mojego dzieciństwa najlepiej pamiętam długie godziny spędzone w lesie na zbieraniu jagód (sprzedając jagody zarabiałam na zakup ubrania). I to, jak dowiedziałam się, że dom w którym mieszkałam z rodzicami nie jest nasz i mamy się wyprowadzić. To był dla mnie szok. Mieszkaliśmy odtąd w przeróżnych warunkach, ale nigdzie nie czułam się bezpiecznie…
Kiedy przyszedł czas wyboru liceum, bez problemu dostałam się do tego o profilu plastycznym, od zawsze lubiłam malować. Czas spędzony w szkole średniej to były moje szczęśliwe lata. Potem zaczęły się schody, nie dostałam się na malarstwo i rok spędziłam w domu… to było ciężkich 12 miesięcy, miałam złe relacje z tatą… nauczyłam się „przepraszać, że żyję” i nie mieć potrzeb, najlepiej żadnych.
Potem spróbowałam znowu i dostałam się na studia. Skończyłam malarstwo w Krakowie. Jednak jeszcze w trakcie nauki zaczęłam się panicznie bać życia i tego, że sobie nie poradzę. I rzeczywiście, wraz z otrzymaniem dyplomu mój czarny scenariusz spełnił się… Zostałam oszukana przez właścicielkę galerii, w której pracowałam.
Czytaj także:
Co bezdomny, z którym zjadłem obiad, napisał mi w notesie?
Bez pieniędzy i pomysłu na życie przemieszkałam dwa lata u znajomych, rzeczy trzymałam w depozycie. Do rodziców wracałam tylko na święta, ale nie przyznawałam się do tego, jak wygląda moja sytuacja. Robiłam wszystko, by się utrzymać.
W końcu razem z kolegą zaczęłam wynajmować pracownię – on w niej malował, a ja mieszkałam. Wszystko dobrze, tylko w pracowni nie było łazienki i w ogóle wody. Mój dzień to było nieustanne kombinowanie, gdzie i jak się umyć. Zapadłam na zdrowiu psychicznym, wstydziłam się zadzwonić do pracodawcy, bo wstydziłam się siebie…
Któregoś dnia zobaczyłam przyklejoną do drzwi kartkę z adresem Smoleńsk 4, pod którym mieści się łaźnia i pralnia dla bezdomnych. Choć nie wyglądam, to jedną nogą już jestem na ulicy – pomyślałam i poszłam tam. Był to 2014 rok, chyba marzec. Ta kartka na drzwiach uratowała mi życie.
Z działu pomocy doraźnej trafiłam do działu socjalnego, potem zaproponowano mi pomoc psychologiczną. Pani Asia, psychoterapeutka zaproponowała mi terapię grupową, „Boję się, ale wchodzę w to!” – powiedziałam. Tak rozpoczęła się powolna przemiana mojego życia.
Po jakimś czasie otwarły się dla mnie kolejne drzwi – trafiłam do Dziełowego Centrum Integracji Społecznej i dzięki temu wkrótce potem podjęłam pracę. Dziś od nowa uczę się żyć, jestem innym człowiekiem.*
Czytaj także:
„Była bezdomna, bała się”. O matce, która stanęła po stronie życia
Dzieło św. Ojca Pio i Niestygmatycy.pl
To zaledwie jedna z historii, którą opowiedziała światu osoba bezdomna. Już niedługo poznamy ich więcej – dowiemy się, co ludzie bez domu przeżywają, jak sobie radzą na co dzień i jak stygmatyzuje ich społeczeństwo. Wszystko dzięki kampanii społecznej „Niestygmatycy”, która powstała dzięki Dziełu Pomocy św. Ojca Pio, w ramach Roku Jubileuszowego patrona.
„Poprzez opowiedzenie prawdziwych historii kampania ma uświadamiać problem stygmatyzacji osób bezdomnych, która utrudnia powrót do pełnego życia w społeczeństwie. Celem kampanii, prócz szerzenia świadomości nt. bezdomności, jest również zaproszenie odbiorców do «zmazywania stygmatów» poprzez przesyłanie osobistych świadectw spotkania z osobą wykluczoną i związanej z tym przemiany” – mówi Justyna Nosek z Dzieła.
W ramach kampanii uruchomiono stronę internetową Niestygmatycy. W lutym 2018 r. zostanie też wydana książka „12 dobrych spojrzeń”. Powstanie również konspekt lekcji wychowawczej lub spotkania formacyjnego nt. bezdomności (marzec 2018) oraz konferencja poświęcona problemowi stygmatyzacji osób bezdomnych (listopad 2018).
* Świadectwo Kingi udostępnione przez organizatorów kampanii „Niestygmatycy”
** Dzieło Pomocy św. Ojca Pio to kapucyńska organizacja powstała w 2004 r. w Krakowie. W dwóch prowadzonych przez Dzieło Centrach Pomocy osoby bezdomne i zagrożone bezdomnością mogą otrzymać wsparcie doraźne – umyć się, wyprać odzież, zjeść ciepły posiłek, uzyskać pomoc lekarską – jak i wsparcie specjalistyczne pracowników socjalnych, doradców zawodowych, psychoterapeutów. Dzieło prowadzi także mieszkania wspierane i chronione, które kilkudziesięciu osobom bezdomnym, w tym całym rodzinom, pomagają na nowo odkrywać dom. Obecnie Dzieło towarzyszy ponad 2000 osobom bez domu.
Czytaj także:
Bezdomni, którzy wychodzą na prostą. Poznaj ich historie
Czytaj także:
Raz jeszcze o książce do czytania tylko na mrozie. Autorzy – polscy bezdomni
Czytaj także:
Na imię miał Rysiek, czyli pan Kufel. Wigilię spędziliśmy razem