Pięcioletni Arek ma rozszczep kręgosłupa i już zawsze będzie musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. Przy pomocy rodziców udaje mu się wierzyć, że niepełnosprawność nie jest żadną przeszkodą. Kilka dni temu wjechał na swoim dwukołowym pojeździe na Morskie Oko, zawstydzając przy tym wygodnickich turystów. Wyczyn docenił prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, który złożył mu pewną obietnicę.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Internet co jakiś czas obiegają zdjęcia i filmy, przedstawiające grupę turystów zmierzających na Morskie Oko. Wielu zamierza dotrzeć nad najsłynniejsze tatrzańskie jezioro w jak najwygodniejszy sposób, toteż walczą o miejsce w saniach i konnych bryczkach, często się przy tym przepychając i awanturując.
Kilka dni temu pasażerowie jednego z takich zaprzęgów, mogli stać się świadkami widoku, wprawiającego w emocje różnego rodzaju: podziw, osłupienie, ale zapewne i poczucie wstydu.
Nad Morskie Oko na wozie albo na wózku
Wiozący ich wóz, wyminął pięcioletniego chłopca… Chłopca, który tę samą trasę zawzięcie pokonywał na wózku inwalidzkim.
Arek został zauważony także przez serwis Tatromaniak.pl.
Na profilu facebookowym serwisu miłośników Tatr, 2 stycznia br. pojawił się następujący wpis:
Oto Arek. Arek ma 5 lat i siłę ducha, której pozazdrościć mu może pewnie 99% osób czytających ten post. Kilka dni temu dojechał nad Morskie Oko… ale w trochę inny sposób niż setki turystów każdego dnia. Milion polubień dla tego dżentelmena!!!
Do chwili publikacji niniejszego artykułu post został udostępniony już 4,2 tysiąca razy, zebrał ponad tysiąc komentarzy oraz 25 tysiące polubień.
Na każdym z dołączonych zdjęć widać chłopczyka, który z uśmiechem pokonuje kolejne kilometry trasy na wózku inwalidzkim. Na jednym z nich pozdrawia usadzonych ciasno i opatulonych kocami pasażerów konnego wozu.
Czytaj także:
Franek – chłopiec, który wyprowadził polską reprezentację na boisko
Tatromaniak skomentował fotografię następująco:
Dla mnie to jedno z najmocniejszych zdjęć tatrzańskich, jakie kiedykolwiek widziałem.
Internauci także pozostawiają swoje komentarze:
Mijałem już takie osoby na tym szlaku… I mimo że los ich nie oszczędził to z zachwytem i determinacją podążali przed siebie. Niech się wstydzą fani przejażdżek saniami. Ogromny szacunek za wytrwałość!!!
Brawo dla Ciebie, Arku. Możesz być dumny z siebie. Ja po operacji kręgosłupa też wyruszyłam na Morskie Oko, a później do Dolinki za Mnichem, ale stwierdziłam, że wystarczy. Szłam o wiele dłużej niż wszyscy, ale dałam radę. Można. Pewnie, że można. Jesteś też pięknym przykładem. Ukłon w Twoją stronę.
Boniek oferuje bilety na mecz Repry
Wyczyn Arka, który udało się zrealizować chłopczykowi przy wsparciu rodziców, zauważył nawet szef PZPN Zbigniew Boniek. Na swoim koncie na Twitterze zadeklarował, że postara się o specjalne zaproszenie na mecz polskiej reprezentacji:
Jak Arek chce dojechać na jakiś mecz Repry (reprezentacji –red.) to proszę o kontakt.
Jak Arek chce dojechać na jakiś mecz Repry to proszę o kontakt⚽️🇵🇱🇵🇱👏🏻👏🏻👏🏻 https://t.co/anM0fuZ3gC
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) January 2, 2018
Mama małego Arka, Marzena Sadłoń prowadzi bloga nakolkach.com, na którym opisuje perypetie rodzinne i sposoby na stawianie czoła trudnym konsekwencjom niepełnosprawności. Poświęca także sporo miejsca kobiecości, modzie, podróżom czy tematom rodzicielskim.
Jak zaznacza, to właśnie pięcioletni syn, stał się inspiracją do stworzenia takiego miejsca w internecie.
Wyprawę nad Morskie Oko Marzena Sadłoń komentuje w swoim blogowym wpisie następująco:
Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że to dla większości nie jest żaden wyczyn, jednak dla nas, osób, które na każdym kroku starają się wmówić swojemu dziecku, że wózek to nie przeszkoda, to też pokonanie własnych barier, przesuwanie ich w coraz bardziej odległą stronę i przekonywanie się, że możemy robić razem wiele, tak jak pójść na 18 km spacer.
Mama Arka przyznaje, że w 98 procentach rodzina pokonała trasę, pchając wózek – najpierw pod górę, potem w dół. Wymagało to z pewnością sporo wysiłku od samych rodziców chłopca.
Ale pokonać to wszystko jest warto. Bo to nie jest takie łatwe siedzieć na tyłku i poddać się całkowicie na długi czas innej osobie. Bo to nie jest takie łatwe, kiedy rozum chce, a ciało nie może.
Dodaje także, że rodzina planuje odbyć jeszcze 3 takie wycieczki, by Morskie Oko uwiecznić o każdej porze roku.
Czytaj także:
Nie ma rąk ani nóg, ale postanowił być szczęśliwy. I zdobyć jeden z najtrudniejszych szczytów w Alpach