Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
G.K. Chesterton uwielbiał Boże Narodzenie. Londyński dziennikarz katolicki z początku ubiegłego stulecia był autorem licznych artykułów prasowych, wierszy i sztuk scenicznych, w których wyjaśniał czytelnikom powody miłości do świąt. Wśród bożonarodzeniowych tematów podejmowanych przez Chestertona były także nieco lżejsze, jak na przykład to, dlaczego indyk smakuje najlepiej na Boże Narodzenie albo dlaczego św. Mikołaj go lubi (takie miał przekonanie).
Indyk smakuje najlepiej w Boże Narodzenie
Wydaje się, że w miarę upływu lat miłość Chestertona do świąt Narodzenia Pana była coraz bardziej intensywna, a on sam uważał, że docenia je bardziej jako dorosły niż jako dziecko. Sam czuję dokładnie to samo – być może dlatego, że moje dziecięce, przemożne pragnienie otrzymania jak największej liczby podarków ustąpiło miejsca miłości do tradycji rodzinnych.
Bardzo lubię patrzeć, jak moje dzieci niecierpliwie rozrywają papier, w który owinięte są ich prezenty, rozrzucając jego skrawki gdzie popadnie. Rozkoszuję się widokiem nieopisanego chaosu, który panuje wokół choinki, kiedy cała piątka naszych pociech stara się znaleźć idealne miejsce na powieszenie bombek i innych ozdób. Lubię wtedy nastawiać na adapterze płytę Deana Martina i wsłuchiwać się w słowa świątecznych pieśni przy zapalonych na drzewku światełkach i gwieździe na samym szczycie choinki.
Bez względu na nasz ulubiony sposób świętowania tradycje bożonarodzeniowe przesycone są wspomnieniami i miłością. Chesterton pisał, że uwielbia święta nie dla ich „frywolności”, lecz za to, że są tak bardzo serio, gdyż ich istotą jest niesłychanie poważne przebywanie wśród najbliższych i zbliżanie się do Bożej miłości.
Dlatego też tradycje bożonarodzeniowe nie mogą nam spowszednieć. Co roku musimy wchodzić w nie na nowo, z niezmiennym zapałem. Chesterton udziela nam wielu wskazówek, jak traktować święta na serio, a jednocześnie cieszyć się ich radością i bogatą tradycją.
1. Dodajmy nieco dramaturgii
Jak pisze Chesterton: „Ludzie nie kładą się spać, aby móc nad ranem usłyszeć radosne bicie dzwonów. Albo wręcz przeciwnie – kładą się spać wcześnie, żeby wstać skoro świt i pobiec po prezenty”. Ze mną też tak było. Kiedy byłem dzieckiem, byłem tak rozpromieniony szczęściem, że nie mogłem w noc wigilijną zmrużyć oczu. Teraz z kolei budzę się wcześnie, zasiadam z filiżanką kawy w fotelu i zajmuję dobre miejsce do obserwacji moich dzieci, które także zrywają się wcześnie i prześcigają się w biegu po prezenty. To napięcie nadaje Bożemu Narodzeniu swoistą dramaturgię, a towarzyszące świętom emocje ożywiają nas. Dla takich chwil warto żyć.
Może warto więc dodać świętom nieco dramaturgii i intensywności: schowajmy figurkę Jezusa z szopki aż do poranka w dzień Bożego Narodzenia. Przeczytajmy „Opowieść wigilijną” Dickensa (którą Chesterton uwielbiał). Zaśpiewajmy wspólnie kolędy. Przydajmy nieco dramaturgii naszym tradycjom, w szczególności akcentujmy duchowy wymiar świąt, gdyż nie ma większej dramaturgii niż prawdziwa historia Narodzenia Pana.
2. Twórzmy kontrasty
Chesterton pisze, że podoba mu się także to, że „Boże Narodzenie obchodzimy zimą”. Ten kontrast radości pośród ciemności i chłodu „podkreśla wszystko, co dobre”. Tych kontrastów jest tu zresztą wiele: krótkie dni i światło choinki, zimno i ogień, malutkie Dzieciątko w stajence i zastępy aniołów wyśpiewujących Jego chwałę, czy też samo dawanie i otrzymywanie prezentów.
Bardzo lubię sam ścinać naszą choinkę – brodzę w śniegu przez pola do szkółki leśnej, a potem ciągnę ją za sobą do domu. Przeżywam kontrast „ubierania” drzewka przy kominku, z kubkiem gorącej czekolady w ręku. Boże Narodzenie jest piękne, gdyż przybliża nas do domu i domowego ogniska w samym środku zimy. To czas spędzony z rodziną, na wspólnych posiłkach w pokoju, w którym szron fantazyjnie maluje szyby. To czas wspólnego wyjścia na pasterkę, a potem krótkiego snu w ciepłym łóżku, w oczekiwaniu na brzask poranka. Tradycje świąteczne uwypuklają kontrasty.
3. Bądźmy autentyczni
„Ludzie tracą radość z przeżywania Bożego Narodzenia, choć utożsamiają się z radością, którą przynosi” – zauważa Chesterton. „Kiedy raz straci się z pola widzenia istotę świąt, trudno jest na powrót uświadomić sobie, że nie jest to zwykły czas wolny”. Święta Bożego Narodzenia to nie prosta, zwyczajna zabawa. To upamiętnienie prawdziwej Osoby i autentycznego wydarzenia, które ma dalekosiężne konsekwencje w naszym życiu.
Aby nie tracić tych prawd z oczu, opowiadajmy o życiu św. Mikołaja, czytajmy fragment odnoszący się do Narodzenia Pańskiego z Ewangelii wg św. Łukasza, czy nawet odwołujmy się do tego, co pokazał duch minionych świąt Bożego Narodzenia z opowieści Dickensa. Ożywmy te dni, bo to czas niezwykły. Boże Narodzenie nie jest czasem wymyślonym przez firmy produkujące kartki okolicznościowe i choć obecny jest w tych świętach element komercji, czas ten przerasta naszą wyobraźnię.
Osobiście uważam, że jest coś smutnego w utożsamianiu Bożego Narodzenia jedynie z kilkoma filmami, gorączkowymi zakupami i siadaniem na kolanie Gwiazdora w oczekiwaniu na prezenty. O ile bogatsze jest znaczenie świąt! Chesterton podsumowuje to jakże wymownie w swoim wierszu „Trzej królowie”: „Niebiosa całe grzmią i drżą: to Bóg ponownie rodzi się”.