Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że francuska Rada Stanu zabrania ustawiania w miejscach publicznych szopek, podczas gdy w sierpniu 2016 zawiesiła zakaz noszenia burkini na francuskich plażach. Pewien polityk w tym roku znalazł sposób, aby obejść decyzję sądu.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Nielegalne” szopki bożonarodzeniowe
Pewna wystawa santonów – czyli małych glinianych figurek, typowych przede wszystkim dla południa Francji, umieszczanych w szopkach bożonarodzeniowych – wywołała w ostatnich dniach sporo zamieszania we Francji.
W grudniu zeszłego roku, Laurent Wauquiez, przewodniczący regionu Owernia-Rodan-Alpy, były kandydat na prezydenta w ostatnich wyborach z ramienia Partii Republikańskiej, ustawił w siedzibie regionu w Lyonie szopkę bożonarodzeniową, która wywołała oburzenie u opozycji.
Francja jest krajem laickim i od 1905 roku obowiązuje w niej prawo mówiące o rozdziale Kościoła od państwa. Bazując na tym prawie, w październiku br. Sąd Administracyjny w Lyonie uznał zeszłoroczną szopkę ustawioną przez Wauquieza za „nielegalną”. Umieszczenie jej „przez osobę publiczną w miejscu publicznym (…) lekceważy zasadę neutralności”. Tak brzmiało uzasadnienie.
Czytaj także:
Francuzi chcą krzyża na papieskim pomniku? Ponad 30 tysięcy podpisów pod petycją
„Święta końca roku”
Czy ustawianie bożonarodzeniowej szopki w publicznym miejscu, takim jak ratusz, jest sprzeczna z ustawą z 1905 r. wymagającą ścisłej neutralności państwa w sprawach religijnych? Ze względu na powtarzające się sytuacje, gdzie pojawiały się protesty ze strony zwolenników laickości przeciwko szopkom bożonarodzeniowym, Rada Stanu postanowiła pozwolić na ich stawianie, ale na ściśle określonych warunkach. Jej decyzja z 9 listopada 2016 r. głosi, że można umieszczać żłobki bożonarodzeniowe w miejscach publicznych pod warunkiem, że wpisują się one w pewien „kontekst artystyczny, kulturalny lub świąteczny”.
Laurent Wauquiez, dla którego ubiegłoroczna szopka reprezentowała „nieodzowną tradycję obchodów Świąt końca roku” (tak we Francji nazywane są potocznie Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok), podkreślił również fakt, że santony zostały wykonane przez dwóch rzemieślników, a szopka była wizytówką regionalnego rzemiosła. Dla sądu był to niewystarczający argument do wykazania jej artystycznego charakteru.
Niejednoznaczne prawo
Francuskie prawo nie jest w tej kwestii jasne i to, co dla niektórych jest pozwoleniem, inni interpretują jako zakaz. Wystarczy powołać się na fakty.
Podczas gdy Trybunał Administracyjny w Lyonie orzekł o nielegalności ustawienia przez Laurenta Wauquieza szopki bożonarodzeniowej w głównej siedzibie regionu, sąd administracyjny w Nantes ostatecznie zezwolił na tę praktykę w departamencie Wandea. Tam miała miejsce sytuacja odwrotna.
W 2014 roku w La Roche-sur-Yon w holu rady departamentu została umieszczona, tak jak każdego roku od 1990, bożonarodzeniowa szopka. Sąd administracyjny w Nantes odwołał się po raz pierwszy w październiku 2015 r. od wyroku sądu administracyjnego, który stwierdził, że praktyka ta jest „niezgodna z neutralnością służby publicznej”.
Rok później, 9 listopada 2016 r. Rada Stanu, zwróciła się do tego samego sądu o ponowne rozpatrzenie sprawy. Wtedy sąd administracyjny w Nantes uznał za legalną obecność żłobka w holu rady departamentowej Wandei.
Czytaj także:
Komuś we Francji nie spodobał się filmik z uśmiechniętymi dziećmi z zespołem Downa. Oto nasza reakcja
Wystawa z szopkami
Laurent Wauquiez, któremu zakazano stawiania szopki, odniósł się do tej decyzji w mediach społecznościach: „Wyrok ten jest oderwany od rzeczywistości naszego kraju: to nie szopki bożonarodzeniowe zagrażają dziś laickości we Francji”.
I w tym roku znalazł sposób, aby obejść decyzję sądu. Postanowił zorganizować wystawę figurek, przy okazji ustawiając w holu siedziby regionu aż osiem szopek, z czego pięć przedstawia narodziny Jezusa.
4 grudnia na swoim koncie na Twitterze napisał: „Przez miesiąc region będzie gospodarzem ważnej wystawy poświęconej rzemiosłom związanymi z santonami. Przyjdźcie odkryć dzieła artystów naszego regionu, tworzących sztukę oraz to niezwykłe rzemiosło.”
Szopki są umieszczone w widocznym miejscu i są ogólnodostępne dla odwiedzających siedzibę. Największa z nich zajmuje powierzchnię 10 metrów kwadratowych. Podczas instalacji szopek zostały zorganizowane także pokazy tworzenia figurek. Przewodniczący regionu Laurent Wauquiez w wywiadzie dla telewizji LCI powiedział: „Celem jest przedstawienie tego niezwykłego i wysokiej jakości dawnego rzemiosła i umożliwienie społeczeństwu odkrycia przy tej okazji jak powstaje santon”.
Ominięcie prawa?
Kilka dni po inauguracji szopek dziennik „Le Figaro” zacytował przedstawicieli Partii Radykalnej Lewicy, którzy przysłali do redakcji następujące oświadczenie: „Od przewodniczącego regionu można się było spodziewać, że weźmie odpowiedzialność za odmowę przestrzegania prawa z 1905 roku, ale nie, Laurent Wauquiez, jak dziecko, wolał zasłonić się pracą rzemieślników tworzących santony, aby ominąć prawo”.
Tristan Quinault Maupoil, dziennikarz „Le Figaro” w wywiadzie dla telewizji parlamentarnej LCP, na pytanie czy jest to dla niego prowokacja, powiedział: „Trzeba przestać polować na wszystkie symbole, które są częścią kultury francuskiej. Czasem są to szopki bożonarodzeniowe, czasem santony, a czasem krzyże. Nadgorliwi ludzie próbują usuwać symbole, które były w kulturze francuskiej od dawna. To niedorzeczne”.
Czytaj także:
Burza we Francji. W akcji #MontreTaCroix Francuzi manifestują przywiązanie do krzyża
Burkini tak, a szopka nie?
Z kolei Geoffroy Lejeune, szef redakcji prawicowego tygodnika „Valeurs Actuelles” zaproszony do studia telewizji LCI uważa, że jest to prowokacja, ale jest ona wymierzona w absurdalność prawa z 1905 roku. I porównuje całą sytuację do afery, którą wywołała decyzja Rady Stanu nakazująca usunięcie krzyża znajdującego się przy pomniku Jana Pawła II w bretońskim miasteczku Ploërmel.
Pojawiają się także głosy osób, które uważają, że sytuacja jest o tyle kuriozalna, że Rada Stanu zabrania ustawiania w miejscach publicznych szopek, podczas gdy w sierpniu 2016 zawiesiła zakaz noszenia burkini na francuskich plażach.
Republikanka i autorka niedawno wydanej książki „Ça n’a rien à voir avec l’Islam?” („Nie ma to nic wspólnego z Islamem?”) Lydia Guirous pisze na Twitterze: „Jestem zmęczona tymi, którzy wpadają w panikę z powodu żłóbka, ale nie wypowiadają się, gdy chodzi o burkini czy noszenie chusty na uniwersytecie. Francja ma historię i kulturę, której nie powinna się ani wstydzić ani za nią przepraszać”.
Właściwie rozumiana laickość
Valentine Zuber, historyk, specjalizująca się w historii wolności religijnej w Europie Zachodniej i w laickości, w wywiadzie dla L’Express uważa, że problem leży w tym, że prawo z 1905 jest różnie interpretowane. Przez niektórych uważane jest za zasadę, a nie wartość, czyli uważają, że tożsamość religijna jest prywatną sprawą każdego człowieka, ale może wyrażać się w publicznej debacie.
Z kolei inna grupa ludzi uważa, że laickość jest wartością, konkurującą z wartościami religijnymi, która prowadzi do postawy antyreligijnej, wzywającej do całkowitego wymazania religii z przestrzeni publicznej.
A na koniec dodaje: „Obywatele powinni rozumieć, że laickość nie jest przyczyną dyskusji, ale wręcz przeciwnie, jej warunkiem. Religii nie powinno się ukrywać. Trzeba umieć o niej mówić, zadawać pytania. Właśnie na to pozwala laickość, gwarantując jednocześnie wszystkim wolność sumienia i wolność wyznania”.
Czytaj także:
Zamiast na urlop pojechała służyć. Rozmowa z wolontariuszką, która pracowała w obozie dla uchodźców we Francji