Dawno nie było w Polsce takiego filmu dla nastolatków, w którym podstawą akcji są przygoda, tajemnica, a nie wyłącznie strzelanki i agresja, jaka wylewa się z zachodnich produkcji.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„To nie są zwykłe kłopoty, to są tarapaty” – mówi o swojej produkcji reżyserka Marta Karwowska. Jej film „Tarapaty” właśnie wchodzi do kin i jest przełomową produkcją – pierwszą dofinansowaną przez Polski Instytut Sztuki Filmowej z odrębnej puli przeznaczonej na realizację filmów dla dzieci i młodzieży. Bo że jest zainteresowanie takimi produkcjami – to nie budzi wątpliwości.
Wakacyjne kłopoty
Dawno na ekranach nie było polskiego filmu w stylu „Szatana z siódmej klasy” czy „Pana Samochodzika”, kiedy do kin szły całe zastępy dzieciaków, które emocjonalnie śledziły perypetie bohaterów. Nie było polskiego filmu, w którym podstawą akcji są przygoda, tajemnica i trudny do rozwiązania suspens, a nie wyłącznie strzelanki, przestępstwa i postaci o wykrzywionych w nienawiści twarzach, jakimi karmią nas producenci wielu kreskówek i filmów rodem z Zachodu.
W „Tarapatach” wszystko zaczyna się od przyjaźni. A przyjaźń to nie jest prosta sprawa i Julka dobrze o tym wie. Ma 12 lat, chodzi do szkoły z internatem i jeszcze nigdy nie miała prawdziwej przyjaciółki. Zaczynają się wakacje, a razem z nimi kłopoty. Julka zamiast do rodziców w Kanadzie trafia do ciotki w Warszawie. W tej samej kamienicy mieszka Olek.
Pewnego razu dzieciakom wpada w ręce plan prowadzący do skarbu. Jakiego? Na drodze do rozwiązania zagadki staje złodziejska szajka, niania – nałogowa palaczka i podejrzany pożeracz cukierków. Nikt nie jest tym za kogo się podaje, a wyścig z czasem trwa. Żeby wyjść cało z tej historii, Julka musi pokonać nieufność i odważyć się na przyjaźń. Niewątpliwie znaczącą rolę w rozwiązaniu zagadki odegra filmowy pies – Pulpet.
Przyjaciel – największy skarb
Rozpoczyna się wielka filmowa przygoda. Również dla dziecięcych odtwórców głównych ról: Hani Hryniewickiej i Jakuba Janoty-Bzowskiego. Zanim trafili na plan, reżyserka zaprosiła na casting około tysiąc dzieciaków. Ostatecznie zdecydowała się na tę dwójkę. „Nasz filmowy Olek jest chłopcem, którego zobaczyliśmy w Kółku Teatralnym w warszawskiej Dorożkarni, a Hanię wyłoniliśmy z castingu” – mówi Marta Karwowska.
Zależało jej na tym, aby dzieciaki wypadły na planie jak najbardziej naturalnie, dlatego czasami mówiła im, aby przestały grać, a były po prostu sobą. „Hanię czasami łaskotałam” – zdradza swoje niekonwencjonalne metody pracy. Młodzi aktorzy nie mają co prawda wymagających zadań aktorskich, dużo biegają, śmieją się, przekomarzają, a przede wszystkim szukają zaginionego skarbu. Ale kiedy zarywa się pod nimi stary most, widzowie z zapartym tchem śledzą, co będzie dalej. Zwłaszcza, że po piętach depczą im dwie, niekoniecznie przemiłe staruszki…
„Opowiadamy o tym, że największy skarb, jaki można znaleźć, kiedy ma się 10 lat, to przyjaciel. Mówimy o rodzeniu się przyjaźni, o ogromnej wartości, jaką ona za sobą niesie i o tym, że to kapitał na całe życie. Sama mam przyjaciółkę, z którą znamy się od czwartej klasy podstawówki i która jest mi bardzo bliska. Od niej poniekąd wzięły się Tarapaty, ponieważ to ona opowiedziała mi anegdotę o bardzo osobliwych złodziejkach”
– mówi reżyserka.
Czytaj także:
Kornel Makuszyński. Pisarz od uśmiechu. Rocznica śmierci twórcy Koziołka Matołka
Dzieci bez supermocy
„Nasze dzieci nie mają supermocy, jak wielu bohaterów współczesnych filmów, dlatego uznałyśmy, że trzeba to jakoś zrekompensować młodym widzom. Dlatego nasz świat jest nie tylko dość hermetyczny, ale też nasycony i wyrazisty, aby przypominał nasze dzieciństwo, które przedstawialiśmy na szkolnych rysunkach. Wszystkiego było w nim dużo – lasów, gór, słońca. Nasz film jest jak zarysowana kartka, na której nie ma białych plam, a cała przestrzeń wypełniona została kolorem” – mówi Karwowska.
„Akcja filmu rozgrywa się współcześnie, co akcentujemy zaraz w pierwszej scenie ważnym rekwizytem, czyli telefonem komórkowym. Komórka jednak dość szybko się psuje, a twórcy stawiają na współczesny, uniwersalny przekaz, pozbawiony dzisiejszego młodzieżowego slangu i współczesnych gadżetów”
– podkreśla reżyserka. W filmie zagrała plejada znakomitych aktorów: m.in. Roma Gąsiorowska, Piotr Głowacki, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Maria Maj i Krzysztof Stroiński.
Czy taka konwencja ma szansę się obronić? Moim zdaniem tak, ale zobaczcie Państwo sami.
Czytaj także:
Jedno proste pytanie, które rozbroi dyżurne marudy i malkontentów
*W artykule wykorzystano fragmenty rozmowy autorki z reżyserką dla branżowego magazynu „Film&TV Kamera”