Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Baśń dla dorosłych, czyli „Zawsze jest czas na miłość” i literacka uczta, która wodzi na pokuszenie, czyli „Rozmowy przy stole”. Wisienką na torcie jest muzyka Coldplay – mistyczne doznania gwarantowane.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jeśli ks. Kaczkowski miał „mistyczne odloty” podczas jedzenia polędwicy, to ja je mam słuchając tej piosenki – gwarantuje Eryk Markowki słuchając kawałków Coldplay. Polecamy na weekendowy relaks! Do tego film o miłości na jesieni życia i smakowita książka.
Baśń dla dorosłych
Ona to amerykańska wdowa, on niebieski ptak. Dopiero co go poznała, ale postanawia pomóc mu zawalczyć o dom – schronienie wybudowane nielegalnie na działce, które okazuje się być solą w oku deweloperów.
„Zawsze jest czas na miłość” w zasadzie można potraktować w kategorii baśni dla dorosłych – londyńska dzielnica Hampstead ukazana w disneyowski niemal sposób, nieco przerysowana fabuła i postaci. W tym wszystkim główni bohaterowie, jak nie przymierzając, księżniczka i żebrak, tyle że oboje to doświadczeni życiowo, starsi państwo, nie mizdrzący się ani do siebie, ani do widzów.
Aktorstwo Diane Keaton i Brendana Gleesona to największa zaleta filmu Joela Hopkinsa – bezpretensjonalne i pełne wdzięku, a ich postaci pokazują, jak niewiarygodnie zaskakujące może być życie. I jak piękne na każdym jego etapie. Pamiętam, jak na wykładzie z psychologii społecznej mój profesor mówił: „Na wiosnę to się człowiek może zakochać w kiju od miotły. Pytanie, co się z tym zakochaniem robi. I czy sobie na nie pozwalamy”.
Marta Januszewska
„Zawsze jest czas na miłość”, reż. Joel Hopkins, Kino Świat 2017
Czytaj także:
Ona ma lat 99, on 94. Zakochali się w sobie na… siłowni
Mistyczne odloty przy Coldplay
Nowa płyta brytyjskiego zespołu Coldplay to porządny kawał świetnej muzyki. Można przy niej tańczyć, wzruszać się, płakać, a nawet doznać mistycznych przeżyć. Istny kalejdoskop. I taki zresztą jest tytuł krążka.
„Kaleidoscope” to młodsza siostra albumu „A head full od dreams” (2015), który na całym świecie sprzedał się w ponad 5 milionach egzemplarzy. Na świeżo wydanej EP-ce znajdziecie pięć utworów, które nie znalazły się na pierwotnym krążku, między innymi koncertową wersję „Something just like this” (nagrana w duecie z The Chainsmokers w Tokyo) – idealna na gorszy dzień.
Choć na płycie znalazło się niewiele piosenek, nie można powiedzieć o niej, że jest nudna czy mało urozmaicona. Wręcz przeciwnie. Są single, przy których nóżka sama chodzi w rytm muzyki, są spokojniejsze. Mój faworyt to kończący płytę utwór „Hypnotised”. Posłuchajcie go, zamknijcie oczy, wsłuchajcie się w tekst. Jeśli ks. Kaczkowski miał „mistyczne odloty” podczas jedzenia polędwicy, to ja je mam słuchając tej piosenki. Wszystkie utwory to świetne, charakterystyczne połączenie elektroniki z dźwiękami gitar, perkusji i innych instrumentów. „Kaleidoscope” to gratka dla wszystkich fanów nie tylko zespołu, ale po prostu dobrej muzyki.
Eryk Markowski
Coldplay, „Kaleidoscope”, Warner Music Poland 2017
Czytaj także:
Wisława Szymborska, psalmiści i mistyka codzienności
Uczta, która wodzi na pokuszenie
Zacznijmy od tego, że nie polecam tej książki na pusty żołądek. „Rozmowy przy stole” to smakowita uczta, która kubki smakowe wodzi na pokuszenie. Do rozmowy zasiedli Katarzyna Lengren, Jerzy Bralczyk i Jacek Wasilewski dorzucając do wspólnego garnka różne smaczki.
Jerzy Bralczyk częstuje wybornymi cytatami z literatury. Katarzyna Lengren przywołuje tradycję wielopokoleniowej rodziny, która licznie zasiadała do wspólnych posiłków. Taką gromadką zawsze dowodziła jakaś dzielna mama czy ciocia, która w kuchni uwijała się jak w ukropie. Powiedzieć o niej Perfekcyjna Pani Domu, to nic nie powiedzieć. Trzeci rozmówca to Jacek Wasilewski. Tu pojawia się często współczesne spojrzenie na rodzinne jedzenie. Śniadanie to wieczne zaganianie dzieciaków do stołu, niekończące się dyskusje („Ja tego nie zjem! Znów to samo!”) i zgniłe kompromisy („możesz zostawić fasolkę, ale zjedz chociaż pomidora”).
Jak ja to dobrze znam! Znam też opisywane tu grupy wielkomiejskich śniadaniożerców, czyli „wyścigowych pożeraczy kanapek w pięć minut”, albo wiecznie na diecie „pudełkowych pożeraczy. „Rozmowy przy stole” są świetnie doprawione. Nuta humoru, spora szczypta wiedzy, łyk kultury i dobrego obyczaju. Wisienką na torcie są ilustracje Lecha Majewskiego. Połknęłam w dwa wieczory.
Ula Urzędowska
Katarzyna Lengren, Jerzy Bralczyk, Jacek Wasilewski, „Rozmowy przy stole”, Wydawnictwo BOSZ 2017
Czytaj także:
Zaprosić sąsiada do stołu? Dlaczego nie!