Ks. Przemek KAWA Kawecki SDB: „Zrobienie dziecku krzyżyka na czole jest jasnym komunikatem dla niego – oddaję cię w opiekę Komuś, kto będzie cię wspierał nawet wtedy, gdy mnie zabraknie. To bardzo mocny gest!”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Katarzyna Szkarpetowska: Dlaczego uczniom nie spodobało się, że Jezus błogosławi dzieci?
Ks. Przemek KAWA Kawecki SDB: Uczniowie chcieli ochronić swojego Nauczyciela. Jezus był w drodze, całymi dniami nauczał, był zmęczony, a tu jeszcze rodzice – pewnie matki – podsuwają mu dzieci do błogosławieństwa. Apostołowie pomyśleli zapewne, że dzieci czy też ci, którzy je przynieśli, niepotrzebnie zawracają Mistrzowi głowę. Jezus nie głosił katechez dla dzieci, ale dla dorosłych.
Co słowa „pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” mówią o roli tych, którym na tej ziemi dzieci są powierzane?
Dzieci to najbardziej delikatna tkanka społeczeństwa. To nasza przyszłość, ale też najłatwiej je skrzywdzić. Pojawia się tutaj wyzwanie – dla rodziców, wychowawców, kapłanów – żeby zająć się dziećmi, dać im solidne podstawy, w tym duchowe.
Jeżeli wychowamy dzieci na silnych ludzi, którzy będą żyli w duchu Bożym, to nie strach potem starzeć się i umierać, bo nie zostawią nas na pastwę losu w domu starców, nie poddadzą eutanazji, nie zrobią tego wszystkiego, co proponuje współczesna kultura. Łatwo zauważyć, do czego prowadzi wychowywanie dzieci poza Bogiem – kiedy na przykład zamiast jednego ojca mają trzech kolejnych wujków.
Czytaj także:
Modlitwa za własne dzieci. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo może pomóc
Dziecko, widząc silnego ojca, który daje poczucie bezpieczeństwa, i słysząc, że Bóg jest Ojcem, mówi: „Wow! Może nie do końca to wszystko ogarniam, ale skoro mój ojciec jest OK, to Pan Bóg raczej też mi krzywdy nie zrobi”.
My, dorośli, potrafimy przeszkadzać dzieciom w spotkaniu z Bogiem?
Zdarza się. Jeżeli rodzic nie zaprowadzi dziecka w niedzielę do kościoła, to kto je tam zaprowadzi? Jeżeli nie nauczy modlitwy, nie pokaże swojego zaufania wobec Boga, to kto to zrobi? Młodzi ludzie nie odchodzą masowo od Kościoła dopiero po bierzmowaniu. Odchodzą dużo wcześniej, bywa, że po I Komunii Świętej.
Kiedy pracowałem w Niemczech, spotkałem wielu młodych ludzi, którzy nie mieli żadnych odniesień do wiary, nauki Kościoła. Człowiek bez takich odniesień jest naprawdę słaby i ubogi. Kiedyś pocieszyłem niemiecką nastolatkę po śmierci babci, mówiąc jej o niebie, nadziei spotkania, życiu wiecznym. Byłem przekonany, że odeszła podniesiona na duchu. Na drugi dzień przyszli do mnie jej rodzice i z pretensją zapytali, dlaczego karmię ich córkę głupotami o tym, że babcia żyje i jest w niebie. Przecież ona umarła i pochowaliśmy ją na cmentarzu – dokładnie dwa metry pod ziemią.
To konkretne sytuacje, które pokazują, że – może nawet nieświadomie – ale zdarza się, że my dorośli ograniczamy dzieciom możliwość nawiązania relacji z Bogiem.
Czy Jezusowy gest włożenia rąk na dzieci można traktować jako zaproszenie do tego, by rodzice swoje dzieci błogosławili?
To przede wszystkim nauka o tym, że lepiej jest swoje dzieci błogosławić niż przeklinać. I mówiąc „przekleństwo” nie mam nawet na myśli wulgaryzmów, ale przekleństwem może być dla dziecka na przykład negatywne, krytyczne porównywanie go z rodzeństwem czy z rówieśnikami. (Nie mylić ze zwróceniem uwagi!)
Czytaj także:
Niedzielna msza z najmłodszymi. 11 kroków, które warto podjąć
Takie zachowania wprowadzają w życie młodych wiele frustracji i problemów, które często odbijają się czkawką w życiu konkretnej osoby jeszcze w życiu dorosłym. Sporo naszych problemów zaczyna się w dzieciństwie, kiedy otrzymaliśmy wiele negatywnych komunikatów od dorosłych, a zabrakło dobrego słowa, potwierdzenia miłości. To może nie są przekleństwa stricte religijne, ale mają tę samą siłę oddziaływania.
A więc błogosławić dziecko to też dawać mu komunikaty wzmacniające, typu: jesteś dla mnie ważny, jestem z ciebie dumny?
Zdecydowanie. Myślę, że jeżeli dziecko słyszy od rodzica: jesteś silny, jesteś ważny, jestem z ciebie dumny, ma to konkretne przełożenie na jego życie, na poczucie własnej wartości. Staje się silne, ma zaufanie do siebie, do ludzi, ale też do Pana Boga.
Z drugiej strony, zrobienie dziecku krzyżyka na czole jest jasnym komunikatem dla niego – oddaję cię w opiekę Komuś, kto będzie cię wspierał nawet wtedy, gdy mnie zabraknie. To bardzo mocny gest!
Czytaj także:
Jak wielką winę ponoszą rodzice za oddalanie się ich dzieci od Kościoła?
Ewangelia na sobotę: Mt 19, 13-15
„Sobotnia Ewangelia przy kawie” to przygotowany dla Aletei cykl rozmów Katarzyny Szkarpetowskiej z ks. Przemkiem KAWĄ Kaweckim SDB. Nasi rozmówcy co tydzień będą się dzielić z nami ciekawymi i nieoczywistymi myślami inspirowanymi fragmentem Ewangelii przeznaczonym w liturgii Kościoła na każdą sobotę.