Podstawą trwałego związku jest komunikacja. Nawet najsilniejsze uczucie nie daje szans na przetrwanie bez ciągłej wymiany myśli. Jak znaleźć na to czas? Podpowiadamy, jak rozmawiać lepiej i… ze zrozumieniem.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
– Kochanie, ostatnio w ogóle nie rozmawiamy… – mówi zatroskana Ona.
– Jak to, a teraz? Przecież ciągle rozmawiamy – rzuca obojętnie On, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
Nie wystarczy powiedzieć. Trzeba jeszcze się postarać, żeby było usłyszane
Do tej pory wydawało mi się, że takie sceny zdarzają się tylko w przerysowanych filmach i w domach „starych dobrych małżeństw” znudzonych kilkudziesięcioletnim stażem. Kiedy ostatnio koleżanka zacytowała mi wyjęty żywcem z owych filmów dialog, w którym sama uczestniczyła, zrozumiałam, że problem może dotyczyć każdej pary – niezależnie od stażu związku i wieku zakochanych. Znajomi są razem dwa lata, a żadne z nich nie skończyło nawet 25.
Dziewczyna narzekała, że ich każda rozmowa sprowadza się do omawiania problemów w pracy, zarobków, zawodowych projektów i planów budowy domu, a wszelkie próby wyjaśnienia, że mógłby z nią czasem pogadać o czymś innym kończyły się oburzonym: „No tak, ja jestem ten najgorszy! Ciągle coś ci nie pasuje! O czym ty chcesz rozmawiać?”.
Czytaj także:
Komunikacja w małżeństwie? Tylko dialog!
Brzmi znajomo?
Pewnie tak, bo podobne trudności miewa mnóstwo par, które zajęte codziennymi troskami mogą nawet nie dostrzegać swojego problemu. Jego źródłem są dwa podstawowe czynniki: brak czasu i sposób komunikacji.
Przestrzeń dialogu
Nie dziw się, że Twój mąż czy chłopak nie chce rozmawiać „o was”, kiedy zmęczony po pracy zasiada na kanapie, by w spokoju poczytać gazetę i pomyśleć o głupotach. Ważniejsze rozmowy potrzebują szczególnej przestrzeni, a właściwie czasu i przestrzeni, która – dla zdrowia relacji – powinna stanowić stały element rzeczywistości związku.
Pomocne może być wypracowanie powtarzalnego zwyczaju, osobistego wewnętrznego rytuału. Niedzielne popołudnie przy filiżance herbaty? A może wieczorny spacer po okolicy? Ważne, by zapewnić sobie swobodę i neutralne okoliczności spotkania, które zapobiegną nerwowym spojrzeniom na zegarek czy obawom, że niewygodny temat popsuje jedną z rzadkich romantycznych chwil.
Czytaj także:
Poznaj swoje emocje i zachęć do tego rodzinę!
Język potrzeb
Niestety samo uczucie, nawet najgłębsze „porozumienie dusz” nie sprawi, że uda się wam skutecznie dogadać. Potrzebne jest znalezienie odpowiedniego języka komunikacji, który pozwoli zapobiec niepotrzebnym konfliktom i zrozumieć wzajemne potrzeby. To właśnie rozpoznawanie potrzeb – zarówno ukochanego, jak i swoich – stanowi o jakości relacji. Nie można jednak oczekiwać, że to drugie samo domyśli się, czego nam potrzeba albo co tym razem jest nie tak – nikt z nas nie jest przecież Duchem Świętym.
Ćwicząc na rozmowach o drobiazgach, takich jak porozrzucane po podłodze skarpetki czy niewyniesione śmieci, można nauczyć się mówić o ukrywanych dotąd żalach i pragnieniach.
Warto więc od czasu do czasu pobyć zdrowym egocentrykiem i choć na chwilę prawdziwie zapatrzeć się w siebie – nie po to, żeby wybielić swoje sumienie, ale po to by rozpoznać własne emocje, nazwać potrzeby i móc przekazać je ukochanemu mężczyźnie, zamiast bombardować go krytyką i pretensjami.
– Im wyraźniej (…) dasz do zrozumienia, że twoje nieprzyjemne odczucia wiążą się z twoimi własnymi potrzebami, tym łatwiej przyjdzie twojemu rozmówcy wczucie się w twoją sytuację i odpowiednie zareagowanie – tłumaczy Ingrid Holler, autorka podręcznika „Porozumienie bez przemocy. Ćwiczenia”.
Zamiast napastliwego: – W ogóle mnie nie słuchasz! Tylko byś patrzył w ten głupi telewizor!
– można przecież powiedzieć: – Jest mi przykro, kiedy patrzysz w telewizję, gdy coś do ciebie mówię.
Pierwsze zdanie skierowane jest przeciw mężowi, który zapewne poczuje się zaatakowany i wyciągnie ze swojego arsenału podobny pocisk pretensji. Zdanie drugie natomiast kieruje uwagę na osobę mówiącą, jej nieprzyjemne uczucia, których druga strona może się przecież nie domyślać. Ćwicząc na rozmowach o drobiazgach, takich jak porozrzucane po podłodze skarpetki czy niewyniesione śmieci, można dzięki tej metodzie nauczyć się mówić o ukrywanych dotąd żalach i pragnieniach.
Czytaj także:
Jeżeli nie powiesz mężowi, co cię boli, to skąd ma o tym wiedzieć?
Recepta na sukces
Czy istnieje uniwersalny przepis na dobrą komunikację w związku? Jak wyjaśnia Yvonne Poncet-Bonissol, francuska specjalistka psychologii klinicznej, „sukces w porozumiewaniu się wymaga wykazania się kreatywnością”.
Twórcze myślenie przydaje się zarówno na etapie budowania komunikacyjnej przestrzeni, jak i podczas samych rozmów. Warto spojrzeć na partnerskie wymiany myśli jak na regularny trening kreatywności. Trening, który wymaga wysiłku, ale może okazać się niesamowitą przygodą odkrywania skomplikowanych wewnętrznych światów emocji – swoich i partnera.
„Trzeba bez przerwy wzajemnie się karmić, być aktywnym w parze, a nie czekać, że wyjdzie to od drugiej osoby” – dodaje psycholożka. Poszukiwanie wspólnych tematów, dzielenie się projektami i marzeniami to tylko część owego komunikacyjnego planu treningowego.
Dla dobra związku należy też raz na zawsze zrezygnować ze złudnych nadziei, że mężczyzna domyśli się, czego nam potrzeba albo co robi nie tak. Każdą z naszych potrzeb czy pretensji najlepiej wyrazić wprost – oczywiście, w zgodzie z podstawami partnerskiej dyplomacji.
Czas poświęcany na spokojną rozmowę oraz praca nad właściwym formułowaniem myśli to tylko początek komunikacyjnej przygody. Reszta zależy już tylko od Was!