separateurCreated with Sketch.

Must read hipstera. Czytamy nowy „Przekrój”

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Krakowski „Przekrój” powstał w 1945 roku. Istniał do 2013. Nic nie wskazywało, że trzy lata później wróci w stylu, jakiego może mu zazdrościć niejeden tytuł.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Przekrój” zawsze był tygodnikiem. Dzisiaj to kwartalnik. Do złudzenia przypomina siebie sprzed kilkudziesięciu lat – barwnego ptaka w klatce peerelowskiej szarzyzny. Na gęsto wypełnionych ponad stu sześćdziesięciu stronach, znajdujemy charakterystyczne rysunki Marka Raczkowskiego, długie na kilka(naście) kolumn wywiady, eseje i opowiadania, komiksy, ankiety pisarzy (głównie nieżyjących), niemal niezauważalne reklamy, a na ostatniej stronie ostatniego – letniego – numeru jakże obiecująca zapowiedź: „Jesienny numer już jesienią!”. Jaki jest odświeżony „Przekrój”?



Czytaj także:
Hipsterzy, kawa i Jezus. Czego katolik może się nauczyć, parząc kawę?

 

Niech żyje vintage!

Niebanalny styl znacznie wyróżniający się spośród tabloidowych okładek, którymi zalane są kioski. Design świadomie nawiązuje do pierwszych numerów – co zresztą było głównym zamysłem Joanny Domańskiej, dyrektor artystycznej pisma. Do tego format A3 – wbrew wszystkim trzeźwo kalkulującym, że mniejszy rozmiar czasopisma jest wygodniejszy i lepiej się sprzedaje.

Hipsterzy znad Wisły zacierali ręce. I nie zawiedli się.

W ostatnim numerze obok m.in. wywiadów z Carlo Strengerem – izraelskim psychologiem i politologiem czy z Julianą Snapper – podwodną sopranistką, obok eseju Pauliny Wilk o Ursuli le Guin są przedruki z dawnych lat – felieton Wiecha, ekwipunek na biwak z 1972 roku, opowiadanie Jerzego Szaniawskiego o profesorze Tutce („O pszczołach i miodzie”) czy fragmenty z Bertolda Brechta w przekładzie Stanisława Jerzego Leca. Na jednej stronie pojawia się przepis na rabarbar pod kruszonką, rysunkowa instrukcja rodem z podręcznika savoir vivre o tym, jak układać sztućce i cytat Ludwiga Fauerbacha.

I taki jest właśnie klucz reaktywowanego kultowego pisma. Intelektualno-absurdalny melanż. Pogodny eklektyzm. Radosny groch z kapustą. Klasycy zestawiani z ludźmi nikomu nieznanymi.


Mężczyzna przegląda książki na straganie
Czytaj także:
„Bez czytania nie ma obywatela”, czyli kilka słów po Big Book Festivalu

 

Pismo w wersji slow

Podstawowa różnica między „Przekrojem” a resztą prasowego świata? Teksty są długie. Jak na obecne standardy – wręcz nieprzyzwoicie długie. Reklamy z kolei są nieśmiało poupychane gdzieś po kątach. Nie znajdziemy tutaj artykułów pisanych na kolanie – chociaż, z drugiej strony, już wyobrażam sobie ilustrowany przez Raczkowskiego poradnik „Jak pisać na kolanie”, fraszkę na ten temat autorstwa Michała Rusinka albo zmyśloną ankietę wśród najznamienitszych polskich autorów, którzy pisali na kolanie swoje arcydzieła.

https://www.instagram.com/p/BWIG65Lh7Nw/?tagged=przekr%C3%B3j

„Przekrój” zmową milczenia obejmuje bieżące spory polityczne, a topowych celebrytów zsyła na banicję. Czy to oznacza, że teksty są nudne? Albo nie dotyczą istotnych kwestii? Jest dokładnie na odwrót. Ucieczka od płytkiej, „klikalnej” miałkości i clickbaitowych zakusów w stronę trudnych słów i poczucia humoru – absurdalnego, świeżego, ironicznego, nawet za cenę pretensjonalności jest grą wartą świeczki.

Całe szczęście, że to kwartalnik. Można przy nim spokojnie odbywać cały rytuał. Najpierw wizyta w salonie prasowym (nie wszędzie można dostać!). Potem obowiązkowe zdjęcie na Instagramie (#signumtemporis). Następnie mniej więcej tydzień przeglądania i wyłapywania smaczków. A potem trzy miesiące spokojnego czytania. Weekend po weekendzie. Tekst po tekście.

I nawet gdyby zarzucić „Przekrojowi” i jego fanom lans, jest to lans w słusznej sprawie. Lans na – cytując reklamę z numeru letniego – „trutkę na bzdury w różnych smakach”.



Czytaj także:
Znalazł w śmietnikach tysiące książek. Jak je wykorzystał?

 

Czy wakacyjna miłość może być początkiem poważnego związku?
Tak albo nie – na dwoje babka wróżyła.*

___________________________________________

*Pytania na lato, „Przekrój” nr 3 (3558)/17

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags:
Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.