Po 13 latach z Legią Warszawa pożegnał się jej najbardziej utytułowany zawodnik w historii.Obserwując dzisiejszą piłkę nożną, można z łatwością odnaleźć proste handlowe zależności, które rządzą karierami piłkarzy. Młody zawodnik uznany za utalentowanego, najpierw rozwija się w mniejszych drużynach, później trafia do większego klubu, w którym znajduje go scout drużyny z najwyższej klasy rozgrywek. Dalej już z górki. Menadżerowie przeglądają dziesiątki ofert, by wybrać tę najlepszą. Zmiana kraju, zmiana rozgrywek, nowe otoczenie. Za dwa-trzy lata powtórka z rozrywki.
https://www.instagram.com/p/BWF6VIMlYPX/
Niedawno jednak w polskiej piłce nożnej byliśmy świadkami niezwykłego transferu, który zakończył (przynajmniej na kilka lat) pobyt jednego z piłkarzy w klubie, z którym był związany od 13 lat. Obserwował zmieniające się władze klubu, trenerów, witał i żegnał kolejnych zawodników, zdobywał trofea, strzelał bramki, stawał się widocznym filarem drużyny. Piszę o Jakubie Rzeźniczaku, który obecnie poznaje kulturę i życie w Azerbejdżanie, a z warszawską Legią żegnał się jako najbardziej utytułowany zawodnik w jej historii.
Historia kapitana Legii Warszawa jest świetnym przykładem tego, jak wielki szacunek wzbudza ciężka praca i oddanie serca na treningach i meczach. Jakub przyszedł do Legii z łódzkiego Widzewa. Kibice tych drużyn, delikatnie mówiąc, nie pałają do siebie zbyt wielką sympatią, pojedynki obydwu drużyn zawsze były meczami podwyższonego ryzyka. Przeprowadzka z Łodzi do Warszawy dla młodego chłopaka nie była wcale łatwym zadaniem. Dopiero po 9 latach gry przy Łazienkowskiej piłkarz usłyszał swoje nazwisko skandowane przez kibiców.
Czytaj także:
Dobrzy Ludzie – kibice Legii dzieciom
Jeszcze nie tak dawno Kuba został odsunięty od pierwszego zespołu. Powodów było wiele: częste kontuzje, słaba forma. Wielu zawodników w tym momencie zaczęłoby szukać nowego klubu. Co jednak zrobił Jakub? Zagryzł wargi, zacisnął pięści, skorzystał z pomocy trenerów motywacyjnych i zaczął intensywną pracę na treningach. W efekcie wrócił na boisko w jednym z meczów w Lidze Mistrzów, gdzie pokazał, że nie bez powodu nosi na ramieniu kapitańską opaskę. Ciężko znaleźć zawodnika, który z taką zawziętością walczy o każdą piłkę.
W karierze Kuby były wzloty i upadki. Mecze, w których zdobywał decydujące gole, ale też i takie, w których jego błędy przyczyniały się do porażki. Jednak swoją pozycję zbudował nie tylko na boisku, ale także poza nim. Często angażował się w działania kibicowskich grup charytatywnych, przeznaczał pieniądze na pomoc dzieciom, miał świetny kontakt z kibicami w mediach społecznościowych.
Jak tak dalej pójdzie zmienię kolor skóry tutaj 😎 nie ma że gorąco. Przygotowania do meczu z Sheriff w toku💪🏻⚽️ pic.twitter.com/kOSV8QKiYu
— Jakub Rzeźniczak 25 (@JakubRzezniczak) July 21, 2017
Odejście Kuby Rzeźniczaka z Legii Warszawa to niewątpliwie koniec pewnej epoki. Nie często żegna się przecież zawodnika, którego medale i trofea zajmują sporą część półek w klubowym muzeum. Pożegnanie wieloletniego kapitana, to także trudne zadanie dla trenera i reszty zespołu, którego filar odchodzi. Jakub w nowej drużynie równie zawzięcie walczy o swoje miejsce i pokazanie się z jak najlepszej strony, jednak wielu kibiców wierzy w to, że za kilka lat będzie mogło przywitać znowu swojego ulubieńca na stadionie przy Łazienkowskiej.