separateurCreated with Sketch.

Obudziło mnie „tańczące łóżko”. Relacja polskiego księdza z wyspy Kos dotkniętej trzęsieniem ziemi

Cerkiew św. Mikołaja na wyspie Kos po trzęsieniu ziemi, fot. AFP/EAST NEWS

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

W nocy z czwartku na piątek trzęsienie ziemi nawiedziło grecką wyspę Kos. Dwóch turystów zginęło, a przynajmniej 100 osób zostało rannych. O szczegółach zdarzenia oraz sytuacji na miejscu opowiada nam przebywający tam ks. Karol Oparcik.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wstrząsy na greckiej wyspie pojawiły się około godziny 1.00 w nocy i, według relacji ks. Oparcika, trwały od kilkunastu do kilkudziesięciu sekund. Amerykańska służba geologiczna USGS wyliczyła, że magnituda trzęsienia ziemi wyniosła 6,7 w skali Richtera. Epicentrum drgań znajdowało się między wyspą Kos zlokalizowaną na Morzu Egejskim a Bodrum u wybrzeży Turcji. Ognisko zaś miało znajdować się na głębokości 12 kilometrów pod dnem morza.

 

Zabici i ranni

Polskie media podają, że rannych zostało ponad 100 osób – trzy pośród z nich są w stanie poważnym, ale nie zagrażającym życiu. Silne drgania okazały się jednak tragiczne dla dwóch turystów, na których runął dach pubu, w którym przebywali. Według informacji przekazanych przez ks. Oparcika byli to: obywatel Szwecji oraz obywatel Turcji.

Duchowny pracujący w Kos przyznaje, że pomoc nadeszła bardzo szybko i została przeprowadzona sprawnie. Dodaje, że na ten moment mieszkańcy miasta dobrze sobie radzą. Na miejscu działają także przedstawiciele greckiego oddziału Caritas.

Na razie, jeśli chodzi o żywność, to nie ma problemu. Stoi tu wciąż wiele domów, turyści mają zaopatrzenie w hotelach. Problemem jest brak bieżącej wody, ponieważ kanalizacja w wyniku trzęsienia ziemi pękła, ale pomoc jest wciąż udzielana. Na chwilę obecną chyba bardziej potrzebujemy modlitwy, żeby to się nie powtórzyło i żeby ludzie doszli do siebie po tym szoku.

Ks. Oparcik dodał, że przez cały dzień wstrząsy się powtarzają. Dochodzi do nich co kilka, kilkanaście minut. Te jednak w odróżnieniu do tego, który nastąpił w nocy, są bardzo delikatne.

Nasz rozmówca przyznaje, że Kos jest wyspą bardzo popularną także wśród polskich turystów, których na miejscu jest dużo. Nie ma jednak wiedzy o jakichś rodakach, którzy ucierpieli i potrzebowaliby pomocy.



Czytaj także:
Franciszek wysyła abp. Krajewskiego, by robił zakupy na terenach dotkniętych trzęsieniami ziemi

 

Nic na to nie wskazywało

Ks. Karol Oparcik przyznał, że trzęsienie ziemi zaskoczyło przebywających na greckiej wyspie:

Wczoraj wieczorem nic na to nie wskazywało. To był normalny dzień, jak każdy. W ciągu dnia upał 30 stopni, wieczorem trochę zelżało, turyści w barach, pubach, restauracjach, przy porcie ruch. Nagle po godzinie 1.00 w nocy obudziło mnie „tańczące łóżko”. Na początku myślałem, że to mi się śni, ale potem zobaczyłem, że żyrandol lata od lewej do prawej strony. Założyłem szybko sutannę i wybiegłem na ulicę. Tam już stali ludzie, którzy także opuścili swoje domy.

Duchowny dodał, że trzęsienie ziemi nie występowało w tym regionie od dłuższego czasu:

Najstarsi, którzy tutaj mieszkają, mówią, że co najmniej od 75 lat żadnych wstrząsów na Kos nie było, chociaż teren Kos oraz wybrzeży Turcji jest sejsmicznie aktywny.



Czytaj także:
Trzęsienie ziemi zniszczyło bazylikę św. Benedykta w Nursji [tekst + foto]


Zniszczone miasto

Plebania, którą zamieszkuje ks. Oparcik znajduje się ok. 100 metrów od portu. To właśnie centrum miasta zostało najbardziej dotknięte zniszczeniami. Wiele restauracji, sklepów z pamiątkami, salonów fryzjerskich zostało dotkliwie roztrzaskanych.

Jak przekazał nam w rozmowie telefonicznej ks. Oparcik, starsze, niższe kamienice przetrwały trzęsienie ziemi, z kolei z niektórych budynków odpadła elewacja. Zdecydowano się zamknąć pobliski port. Na ryneczku w centrum Kos stał nieużytkowany, ale zabytkowy meczet, który całkowicie się zawalił. Osunęła się także połowa cerkwi św. Mikołaja. Jedyny katolicki kościółek w Kos również został częściowo zniszczony. Ks. Oparcik szczegółowo opisuje te straty:

Sam budynek stoi, natomiast ściany są mocno popękane, przy drzwiach odstęp między ścianami jest na szerokość dłoni. Z dzwonnicy poodpadały fragmenty wieżyczki. Wewnątrz też doszło do wielu uszkodzeń, rozbiła się figura Matki Bożej Fatimskiej, obraz Jezusa Ukrzyżowanego w połowie oderwał się od ściany razem z tynkiem. Na podłodze leżą rozbite szyby i gruz.  

 

**

Ks. Karol Oparcik jest wikariuszem w parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego. Od pięciu lat regularnie wyjeżdża na grecką wyspę Kos, by w okresie wakacyjnym pomagać w miejscowej parafii.



Czytaj także:
Strażacy z Watykanu szukają ofiar trzęsienia ziemi

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.