Tylko dla Aletei to robię! Zdecydowałem się podsumować swoje pół wieku.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Otóż tak, mam pięćdziesiąt lat. Zgadzam się z tym, nie polemizuję i się z tym nie kłócę. Ba! Biorę ten wynik na klatę. Lubię to! To czas cudownych relacji, okazja do nawiązania wielu ciekawych kontaktów, których do tej pory nie miałem.
1. Np. z… kolanem.
Codzienne dyskusje z trzeszczącym kolanem. Wstaję rano i czekam, aż się do mnie odezwie. Moje kolano to często pierwszy mój rozmówca. Pamiętam, jak odezwało się do mnie pierwszy raz, myślałem, że to stołek, na którym siadam, a to było kolano!
Od kolana dowiaduję się codziennie, że składamy się z różnych części i że zawsze mogę na nie liczyć w kwestii zgięcia nogi. Póki co, mam w nim przyjaciela.
Czytaj także:
Na nic nie jesteś za stara! Nie wmawiaj sobie tego
2. Nie sądziłem, że moja głowa może być… zwierciadłem.
Nagle zauważyłem, że z tyłu głowy coś błyszczy, myślę ‒ słońce? Nie! Otóż moi drodzy, puszczałem zajączki moją powoli wyłaniającą się łysiną. Nie sądziłem, że od tyłu mogę mieć takie fascynujące funkcje, mogę dawać znaki (byle nie dawać się we znaki), mogę wzywać łysiną pomoc, ale też niestety, oślepiać jadących za mną na rowerze.
Czytaj także:
„Iskrz się i błyszcz, miej swoje zdanie!” Sto życiowych rad od stulatki
3. Ja mówię za głośno czy inni za cicho?
Jakieś dwa lata temu zacząłem narzekać na dykcję moich rozmówców. „Co oni tak niewyraźnie mówią ‒ myślałem. ‒ Szeleszczą, trzeszczą, wszystkie słowa zlewają się w jeden bełkot. Rok później doszło coś jeszcze, zacząłem zauważać, że moi rozmówcy mówią za cicho: „Co oni wszyscy tak cicho mówią ‒ analizowałem ‒ boją się kogoś obudzić?”.
4. Lubię do siebie mówić, bo… mi to odpowiada.
W okolicach pięćdziesiątki zacząłem nawiązywać kontakt z samym sobą. To wielki sukces, do tej pory ze sobą nie rozmawiałem, a tu nagle odkryłem, jak bardzo ciekawym rozmówcą jestem. Otóż, od pewnego czasu prowadzę ze sobą bardzo ciekawe dialogi. W samochodzie, na spacerze, przed telewizorem. Mówienie do siebie ma same zalety: pogadasz z kimś ciekawym, nie musisz mu odpowiadać, możesz pomilczeć, nikt się nie obraża.
Czytaj także:
Isabella Rossellini: Bądź sobą. Niezależnie od wieku [zdjęcia]
5. Mówią wieki…
Ostatni objaw „pięćdziesiątkowania” to tzw. zespół „za moich czasów”. Jeszcze tak nie mówię, ale już zaczynam powoli pojękiwać w stylu: „Kiedyś to, pamiętam, jak kiedyś…”. Dzieje się tak w rozmowie z młodszymi, gdy chcę ukazać wyższość „moich” czasów nad ich czasami. Do tej pory jednak bałem się zaczynać od słów „za moich czasów”, bo tak robił mój Dziadek.
„Za moich czasów” zostawiam sobie na siedemdziesiątkę.
Przedstawiłem wam te podstawowe jazdy mojego pół wieku, reszta innych barwnych objawów kiełkuje w ciszy, będę o nich informował na bieżąco.
Pozdrawiam.
Wasz Szymek
Czytaj także:
Szymon Majewski: Poważnie o tym, dlaczego jestem niepoważny