„Każdego 17 dnia miesiąca robiłam coś, co sprawiało mi radość. Jednym razem było to kino, innym teatr, koncert Fado, wycieczka rowerowa, kilkugodzinny spacer wzdłuż rzeki” – mówi Magdalena Siuta.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Katarzyna Matusz: Za co lubisz swoje życie?
Magdalena Siuta*: Przede wszystkim za to, że jest. Bo życie dla mnie to wielki dar Pana Boga. Mam trzech bratanków i realizuję się w tym, że jestem ciocią. Sporą satysfakcję daje mi to, że mogę być blisko nich, mogę ich zarażać swoimi pasjami. Trzynastolatek dzięki mnie lubi góry. Poza tym uwielbiam spędzać czas z innymi ludźmi, a od czasu do czasu potrzebuję pobyć sama ze sobą.
Co takiego dzieje się, gdy kobieta kończy 40 lat?
Zamykasz etap kobiety, która dopiero co zaczyna i przechodzisz do etapu, w którym już coś osiągnęłaś. Ludzie dookoła przestają patrzeć na ciebie jak na dziewczynę, która jest na początku drogi, a widzą w tobie kobietę w średnim wieku, która już coś tam światu pokazała.
Kochasz góry, więc nie było dla nikogo zaskoczeniem, że celebrowanie ważnych momentów rozpoczęło się właśnie tam.
Moje ukochane miejsce to Beskid Żywiecki, dlatego 30. urodziny postanowiłam uczcić oglądaniem wschodu słońca na Babiej Górze. Wyszłam ze schroniska, gdy było jeszcze zupełnie ciemno, po półtoragodzinnym marszu dotarłam na szczyt. Widziałam morze mgieł, Tatry, a w oddali podnosiło się słońce. Pan Bóg jest mistrzem w malowaniu widoków zapierających dech w piersiach.
Wymyśliłaś sobie niezwykły sposób na uczczenie, jak mówisz, zmiany kodu na czwórkę z przodu?
Tak (śmiech). Wiedziałam, że chciałabym świętować dłużej niż jeden dzień. Dlatego postanowiłam się do tej chwili przygotowywać przez cały rok. I od 17 października, kiedy kończyłam 39 lat, zaczęłam działać. Postanowiłam zrobić różne rzeczy dla siebie. Każdego 17. dnia miesiąca robiłam coś, co sprawiało mi radość. Jednym razem było to kino, innym teatr, koncert Fado, wycieczka rowerowa, kilkugodzinny spacer wzdłuż rzeki.
To były zawsze takie jednodniowe przyjemności?
Był też dłuższy wyjazd. Chciałam zobaczyć wschód i zachód słońca na Szczelińcu. W schronisku, gdzie nocowałam, byłam jedynym gościem, siedziałam przy kominku i czytałam książkę. Miałam chwilę dla siebie, żeby zatrzymać się, nie myśleć o pracy, która zresztą bardzo lubię (śmiech). To był czas na świętowanie tej symbolicznej zmiany, przejście z jednego do drugiego etapu, coś niezapomnianego.
Z jakiego powodu tak świętujesz?
Całe życie obchodziłam urodziny, wiem, że niektórzy tego nie robią, ale ja chcę do tego wracać w momentach, kiedy jest smutno czy jakoś trudniej. To mi bardzo dużo daje.
Rok przygotowań prowadził do czegoś naprawdę wspaniałego, opowiedz, jak obchodziłaś 40-tkę.
Nigdy w życiu nie byłam w Pradze, która jest kilka godzin jazdy od Wrocławia, gdzie mieszkam. Wędrowałam po cudownych uliczkach, napawałam się pięknem Pragi, a w dzień urodzin poszłam na koncert jazzowy połączony z kolacją. Zrobiłam to dlatego, żeby móc się tym ucieszyć. To nie jest tak, że jak nic nie robiłam przez cały rok, tylko świętowałam. Cały rok ciężko pracowałam, więc tu miałam zasłużony, kilkudniowy urlop.
Co przed tobą?
Mam pomysł na projekt 44 (śmiech). Chcę jeździć w takie jedno miejsce w górach, każdego miesiąca, przez rok. Chcę tam podziwiać wschód i zachód słońca, zobaczyć, jak tam się zmienia. Może będzie padało co miesiąc, ale znając dobroć Pana Boga, będzie mnie tam czekało coś wyjątkowego.
*Magdalena Siuta, pasjonatka gór, podróży, rozwoju osobistego i Fado. Zawodowo związana z Aetos Media (http://aetos.pl/ ), polskim wydawcą bestsellerowych książek słynnego mówcy motywacyjnego Nicka Vujicica, Stasi Eldredge i Francine Rivers.
Czytaj także:
Szukał wakacyjnej “narzeczonej” sprzed 40 lat. Internet znów pomógł
Czytaj także:
Jakiego małżeństwa pragniesz?
Czytaj także:
„Rewolucja czułości”. W dniu urodzin papieża Franciszka pamiętaj, by się za niego pomodlić [galeria]