Jego genialna viola organista brzmi jak… kameralna orkiestra! Posłuchajcie!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wkład Leonarda da Vinci w sztukę i naukę jest tak ogromny, że jest on w dalszym ciągu uważany za jeden z największych umysłów w historii. Jego wszechstronne zainteresowania rozciągały się od inżynierii po malarstwo, od botaniki po astronomię – wydawać by się mogło, że nie było dziedziny, której nie poświęciłby uwagi.
Największa kolekcja jego notatek i projektów został zebrany w 12-tomowy zbiór, znany jako „Kodeks Atlantycki”. To właśnie na jego stronach polski pianista i kompozytor, Sławomir Zubrzycki, odnalazł zapomniany wynalazek – instrument, który przypomina klawesyn, lecz brzmi jak kameralna orkiestra.
Zamiast szarpać struny, jak w przypadku klawesynu, ten instrument, zwany viola organista, wykorzystuje smyczki, które napędzane przez koła zębate przesuwały się po strunach wydając dźwięk. Tak, przypomina to bardziej skrzypce! W rezultacie otrzymujemy dźwięk, który imituje grupę instrumentów smyczkowych. Skonstruowanie viola organista zajęło Zubrzyckiemu 3 lata i 5 tys. godzin pracy.
Jak pisze ClassicFM:
Razem ze swoim unikalnym dźwiękiem (czymś pomiędzy organami a instrumentami smyczkowymi) viola organista jest przyozdobiona złotym napisem po łacinie, który cytując Hildegarda z Bingen głosi: „Święci prorocy i uczeni zanurzeni w morzu sztuki, tak ludzkiej jak i boskiej, marzyli o rzeszach instrumentów, mogących zachwycić duszę”.
Warto dodać, że przed Zubrzyckim również podejmowano próby skonstruowania instrumentu Leonarda da Vinci. Pierwszą z nich była konstrukcja Gaigenwerk z 1575 roku, a ostatnią viola organista wykonana ręką Akio Obuchi w 2004 roku. Jedynym instrumentem, który ma pełne możliwości koncertowe jest konstrukcja Polaka, która została dostrzeżona przez media na całym świecie. Krakowski muzyk otrzymał m.in. propozycję współpracy od islandzkiej piosenkarki, Björk – przyp. red.