separateurCreated with Sketch.

Jak „Grek Zorba” i Fellini mogą pomóc w modlitwie? Zobacz sam!

W uśmiechniętym od ucha do ucha Anthonym Quinnie widzę Chrystusa, Paschalnego Tancerza, jak pisali o Nim Ojcowie Kościoła.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Codzienna modlitwa to podstawa chrześcijańskiego życia. Bez regularnej modlitwy nie ma mowy o relacji z Jezusem. Często jednak doświadczamy tego, że naszą modlitwę zabijają rutyna i pośpiech. Sposoby na jej ożywienie mogą być bardzo różne.

Warto zadbać o czas i przestrzeń modlitwy, bo to podstawowe kategorie, w jakich funkcjonujemy. Na jakość naszej modlitwy wpływają bardziej niż bylibyśmy skłonni przypuszczać. Kolejną kwestią jest treść modlitwy i to, skąd czerpiemy do niej „inspiracje”. Pierwszym i niezastąpionym źródłem jest Słowo Boże. Żywe Słowo Żywego Boga. Dobrymi „ożywiaczami” naszej modlitwy mogą być także teksty świętych. Warto czerpać z doświadczenia tych, którzy chwilę przed nami szli drogą tych samych zmagań.

Oprócz dzieł świętych są jednak i inne dzieła. Dobra muzyka, fragment wiersza lub książki, dzieło malarskie czy rzeźba – nawet niekoniecznie o tematyce wprost religijnej. Każde z nich może stać się bodźcem, który ożywi modlitwę. A to dlatego, że „każda głęboka sztuka, a więc taka, która szuka prawdy, dobra i piękna, ma wymiar paschalny, czyli teologiczny, nawet jeśli twórca sobie tego nie uświadamia”, jak mówi biskup Michał Janocha w książce-wywiadzie “A piękno świeci w ciemności”.

Ja odkryłem taki paschalny impuls ożywiający moją osobistą modlitwę w dwóch scenach ze starych filmów. W tanecznym finale „Greka Zorby” Kakojanisa i w niezapomnianej scena z „La Dolce Vita” Felliniego, w której Marcello Mastroianni wyprowadza Anitę Ekberg z rzymskiej fontanny Di Trevi. Pocztówkowe kadry z obu filmów wiszą tuż obok krzyża w moim „kącie” do modlitwy. Nie są to filmy ani trochę religijne i nie miały być takie w zamyśle swoich reżyserów. A jednak te dwie sceny mówią mi coś bardzo ważnego o modlitwie i życiu duchowym. Co takiego?

 

Sylwia to słynna aktorka, gwiazda, u której stóp leży cały filmowy światek Wiecznego Miasta. Jednocześnie jest jednak neurasteniczką, zamkniętą w świecie swoich urojeń i zmiennych nastrojów. Jej życiem rządzą emocja i kaprys. Chwilę wcześniej zmusiła Marcella, by w środku nocy szukał mleka dla znalezionego na ulicy kociaka. W tym czasie sama trafia na Piazza di Trevi i wchodzi do słynnej fontanny.

Tak znajduje ją Marcello. Przemoczoną, urzeczoną, pogrążoną w jednej ze swoich fantasmagorii. Przywołuje go, by on także wszedł do fontanny. Zgadza się, wchodzi tam za nią i po nią. Ona jakby go nie widziała. Mówi do niej po imieniu: Sylvio, kim ty jesteś? Słuchaj, Sylvio… O świcie prowadzi ją za rękę ku brzegowi niecki. Piękna, sugestywna, zmysłowa scena. Fellini nie miał nic pobożnego na myśli.

A ja widzę w Mastroiannim Chrystusa, który wchodzi po mnie w strumień moich codziennych urojeń, w wartki nurt moich śmiertelnie poważnych spraw. Wchodzi i woła mnie po imieniu. Wchodzi, by mi powiedzieć, że to wszystko nie jest prawdziwe. Wchodzi, by mnie wyprowadzić ku Prawdziwemu Życiu poza brzegiem fontanny. Modlitwa jest tym wyprowadzeniem i wyjściem z wartkiego biegu tego, co „życiowe” w samo Życie. Nie czasem straconym, który można było poświęcić na coś ważniejszego, ale czasem najważniejszym i najprawdziwszym. By mi o tym przypominać Anita Ekberg wyciąga ręce ku mojej ikonie Ukrzyżowanego.

 

Basil – młody człowiek w białym garniturze – stracił właśnie wszystko. Wymyślna instalacja, która miała umożliwić mu ponowne uruchomienie odziedziczonej po ojcu kopalni dosłownie legła w gruzach. Wraz ze swoim przewodnikiem i pomocnikiem Grekiem Zorbą siedzą na plaży, na której miała odbyć się feta z okazji udanego przedsięwzięcia. Zorba jest poniekąd winny poniesionego fiaska. I nagle Basil pyta: Czy nauczysz mnie tańczyć? Taniec to pasja Zorby. Zorba tańczy we wszystkich najważniejszych momentach swojego życia. Do tej pory Basil tego nie rozumiał. Przerażało go to i złościło. Teraz sam chce nauczyć się tańczyć. Zorba tylko na to czekał. Zaczynają. I ten taniec rozwiązuje wszystko.

W uśmiechniętym od ucha do ucha Anthonym Quinnie widzę znów Chrystusa, Paschalnego Tancerza, jak pisali o Nim Ojcowie Kościoła. Wśród wszystkich moich klęsk i niepowodzeń On nie marzy o niczym innym, by nauczyć mnie swojego tańca – wprowadzić w swoje kroki. Modlitwa to nauka tego tańca, podczas której On śmiejąc się szelmowsko pyta: Widziałeś kiedyś piękniejszą katastrofę?

Nie widziałem. Nie widziałem nigdy piękniejszej i bardziej błogosławionej katastrofy niż katastrofa wszystkich moich planów i pomysłów. Uczę się Jego kroków – Jego zwycięskiego, paschalnego tańca. I w tym tańcu jest wszystko: i ramiona wyciągnięte jak na krzyżu, i uderzenie o ziemię i śmiech całą piersią. Widzisz! Ty także potrafisz się śmiać! – woła do mnie na modlitwie Chrystus. Widzisz? To jest właśnie Pascha!



Czytaj także:
Noc, która niesie Zmartwychwstanie. Obrzędy Wigilii Paschalnej

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.