Często zachowujemy się tak, jakby temat śmierci nie istniał. Bo tak jest najwygodniej.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Gdy byłam dzieckiem błagałam rodziców, żeby kupili mi pieska. Jakiegoś małego. „Będę się nim opiekować, karmić go” – obiecywałam. Bez skutku. W ramach nagrody pocieszenia mogłam wybrać sobie… żółwia wodnego. Nie byłam zachwycona, ale stwierdziłam – „lepszy żółw niż nic”. Do dziś pamiętam wycieczkę z tatą do sklepu zoologicznego, gdzie wybrałam swoją żółwicę – wiadomo, dziewczyny muszą trzymać się razem! Była żółwiem czerwonolicym.
Tłumaczyłam sobie, że właściwie ten czerwony kolor wygląda prawie jak różowy. Niestety, nasza babska relacja z Perełką – bo tak nazwałam swoją żółwicę – nie trwała długo. Musiałam wyjechać. Gdy wróciłam… już jej nie było. Co gorsza, nikt nie chciał powiedzieć mi, co się stało. Wszyscy domownicy zachowywali się dziwnie. Moje pytania trafiały w próżnię. Ciągle zmieniano temat. Dziś już rozumiem. Rodzice chcieli zaoszczędzić mi cierpienia. Tylko czy warto chronić dzieci w ten sposób?
Wykorzystaj okazję
Wielu rodziców, chcąc zaoszczędzić dziecku cierpienia unika rozmowy o śmierci. Dlaczego? Bo jest trudna, także dla nas, dorosłych. Często zachowujemy się tak, jakby temat śmierci nie istniał. Tak jest najwygodniej.
Zamiast czekać na idealny moment, warto wykorzystać przypadkowe sytuacje. Dobrą okazją do takiej rozmowy może stać się na przykład śmierć domowego pupila. Pytania stawiane przez dziecko to sygnał, że jest ono gotowe na rozmowę. Postaraj się nie przeoczyć tego momentu. Pozwól dziecku przeżyć jego „małą żałobę”. Niech zmierzy się z żalem i smutkiem.
Unikanie tego tematu w nieskończoność, może sprawić, że w zderzeniu z realną stratą – na przykład ukochanej osoby – Twoje dziecko nie będzie w stanie sobie z nią poradzić.
Nie pudruj
Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci? Przede wszystkim – mów prawdę. Nie staraj się pudrować rzeczywistości. Informacje dozuj delikatnie, przechodząc od ogółu do szczegółu. Uważnie słuchaj pytań stawianych przez dziecko.
Śp. ks. Jan Kaczkowski radził, by dzieci traktować podmiotowo. „Dziecko potrzebuje konkretnych informacji na ten temat. Przecież nie możemy udawać, że nie styka się ze śmiercią. Widzi przejechane zwierzęta na drodze. I oczywiście możemy cały czas przekonywać dzieci, że kotek czy piesek śpi, czy że się opala. Tylko jak długo? Dzieciom trzeba, że tak powiem, fenomenologicznie opowiedzieć: czym jest śmierć. Że ciało będzie zimne, że krew przestanie krążyć, że oczy się nie otworzą. Małe dzieci mogą zapytać: a kiedy się ta śmierć skończy? Kiedy mama się obudzi, przecież wygląda, jakby spała. Nie trzeba też dziecku mówić, że mama siedzi teraz na jakiejś chmurze albo gwiazdce, ale że jest blisko ciebie i że ciebie kocha”.* Niezależnie od okoliczności, zawsze pamiętajmy, by dostosować przekaz do wieku i wrażliwości dziecka.
Nie bój się
Dlaczego tak trudno mówić nam o śmierci? Być może dlatego, że i z nami nikt nie rozmawiał poważnie na ten temat. Nikt nie nauczył nas, jak przeżywać żałobę. A przecież śmierć jest na stałe wpisana w nasze życie. Nie uciekniemy od niej.
Dlatego nie wychowujmy kolejnego pokolenia ludzi, którzy boją się rozmawiać o śmierci. Nie przenośmy naszego strachu na nasze dzieci. Bądźmy odważni. Zwłaszcza w tym tygodniu, kiedy Chrystus Zmartwychwstał i powrócił z otchłani zwycięski. On już pokonał śmierć, dlatego my nie musimy się jej bać.
* Wojciech Dudzik OP, To Ci się na pewno uda, miesięcznik „W drodze” 11/2013, s. 43-53, s. 51.