Okazuje się, że Zmartwychwstały pragnie podzielić się z ludźmi swoim całkowicie nowym życiem, aby mogli już tu, na ziemi, doświadczać owoców Jego zmartwychwstania. Otwiera przed nimi nowy wymiar rzeczywistości. Doprawdy, trudno o większą rewolucję!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Widziały Jego pogrzeb. Gdy zatoczono kamień nagrobny, Maria Magdalena i druga Maria były tuż obok. Wpatrywały się w zamknięty grób, jakby chciały dobrze zapamiętać to miejsce. Miały tu wrócić, gdy skończy się szabat.
Wyłaniający się z ciemności nocy poranek miał być smutnym przedłużeniem pogrzebu Jezusa. Świt pierwszego dnia po świątecznym szabacie pozwalał na dopełnienie żałobnych obrzędów, na które – ze względu na zbliżające się święto – zabrakło czasu w tamten bolesny dzień. Ewangeliczne relacje, choć różnią się w detalach, pokazują pierwszą konfrontację idących na cmentarz, niosących pogrzebowe balsamy kobiet, z odkryciem, które paraliżowało. Grób Jezusa był pusty.
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tu. Podniósł się z martwych. Powiedzcie Jego uczniom, że poprzedza ich do Galilei, tam Go zobaczą”. Co zrobić, gdy usłyszało się takie wieści? Najstarsza relacja o Zmartwychwstaniu zawarta w Ewangelii Marka kończyła się zaskakująco (zanim dopisano do niej krótkie dopowiedzenie z dalszym przebiegiem wypadków): „Uciekły od grobowca, ogarnęło je bowiem drżenie i uniesienie; i nikomu nic nie powiedziały, bo się bały”. Tak naprawdę nikt nie będzie wiedział, jak sobie „poradzić” ze Zmartwychwstaniem…
Czytaj także:
Noc, która niesie Zmartwychwstanie. Obrzędy Wigilii Paschalnej
Główną rolę w opowiadaniu o wielkanocnym poranku w Ewangelii Jana odgrywa Maria Magdalena. To ona pierwsza przychodzi do grobu, jeszcze w ciemności. I ona pierwsza oznajmia Piotrowi: „Zabrali Pana z grobowca i nie wiemy, gdzie Go położyli”. Potem sama – w niezwykłych dość okolicznościach – spotka Jezusa. Wieść o tym spotkaniu „apostołka apostołów” zaniesie uczniom, pogłębiając tylko ich konsternację.
Ale to właśnie dzięki jej opowiadaniu Piotr i Jan wejdą do wnętrza pustego grobu, spostrzegając pogrzebowe całuny. Ten epizod wywrze na Janie ogromne wrażenie. Napisze potem o sobie: „Zobaczył i uwierzył”, dodając wyjaśnienie: „nie pojmowali jeszcze Pisma, że ma On powstać z martwych”.
Zarówno w relacjach o pustym grobie, jak i w opisach późniejszych spotkań z Chrystusem zmartwychwstałym uderza całkowita bezradność uczniów. Widać ją nie tylko w braku wiary w relacje kobiet przybyłych od grobu czy później w niemożności rozpoznania Jezusa, gdy już się im ukazał: w Wieczerniku, w drodze do Emaus, w końcu nad Jeziorem Galilejskim.
To bezradność kogoś, kto wie, że to na co patrzy nigdy nie powinno się wydarzyć. I nie chodzi tu bynajmniej o sam fakt powstania z martwych. W czasach Jezusa wielu Żydów wierzyło w zmartwychwstanie. Tyle, że miało to być zmartwychwstanie, które nastąpi „w dniu ostatnim” (tak jak wyznała to Jezusowi Marta, siostra Łazarza, na kilka chwil przed wskrzeszeniem jej brata z grobu).
„Problem” ze zmartwychwstaniem Jezusa polega na tym, że nie jest ono – jak w przypadku innych opisanych w Biblii wskrzeszeń – cudownym powrotem do dawnego życia (nota bene z koniecznością powtórnego umierania). Zmartwychwstały Jezus wkroczył w ten stary świat (wciąż istniejący!) z zupełnie nową, doskonałą „mutacją” życia. Życia, które nie należy do porządku tego świata i nie miało prawa się w nim pojawić.
Więcej, okazuje się, że On, Zmartwychwstały, pragnie dać ludziom udział w tym, co przynosi. Chce podzielić się z nimi swoim całkowicie nowym życiem, aby mogli już tu, na ziemi, doświadczać owoców Jego zmartwychwstania. Otwiera przed nimi nowy, nieznany dotąd wymiar rzeczywistości. Doprawdy, trudno o większą rewolucję!
Brak wiary w to, że Chrystus zmartwychwstał dla nas, i że może to odmienić nasze życie, jest ograbieniem chrześcijaństwa z jego najważniejszego argumentu. Jest zredukowaniem faktu zmartwychwstania Jezusa do rangi cudownego wydarzenia, które byłoby jedynie swoistym „happy endem” Jego dramatycznej historii. Tyle tylko, że dla nas nie miałoby w zasadzie większego znaczenia…
To dlatego w Noc Zmartwychwstania Kościół udziela sakramentu chrztu. By nikt nie miał wątpliwości, że wraz z chrztem człowiek otrzymuje od Chrystusa zmartwychwstałego życie w zupełnie nowym wymiarze. W chrzcielnym zanurzeniu zostaje „pogrzebany razem z Chrystusem w śmierci, by wraz z Nim powstać do nowego życia”. Wielkanoc niesie najważniejsze dla nas pytanie: Powstałeś?