separateurCreated with Sketch.

Przejmujący spektakl grany przez więźniów – zbliża do Boga!

Spektakl „Za pięć godzin zobaczę Jezusa” będzie można zobaczyć 27-28 kwietnia na Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Więziennych w Poznaniu.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Prolog

Rok 2016. Piątek Wielkiego Postu. Droga krzyżowa wzdłuż murów więziennych Aresztu Śledczego w Krakowie-Podgórzu. Osadzeni od strony wewnętrznej, a osoby z wolności ze strony zewnętrznej równolegle rozważają poszczególne stacje. Rozważania oparte są o dziennik więzienny Jacquesa Fescha – przestępcy straconego 1 października 1957 r. w jednym z francuskich więzień, który w celi przeżył nawrócenie.

***

Dziennik Jacquesa Fescha pojawił się na jednych z zajęć teatralnych w Areszcie Śledczym w Krakowie-Podgórzu. Więźniowie wybrali z niego kluczowe dla nich fragmenty. To z nich powstał scenariusz trzeciego już spektaklu po „Bajkach z pudła” i „Oskarżeniu nieśmiertelnego”, w którym występują osadzeni. Reżyserii podjął się Lech Walicki – założyciel Teatru Bez Rzędów (TBR) oraz aktor Teatru Groteska w Krakowie.

Sztuka miała swoją premierę w trakcie obchodów zakończenia Jubileuszu Roku Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach. Była również kilkukrotnie wystawiana w TBR.

Akt I

Dziennikarz wchodzi do siedziby TBR przy ul. Krakowskiej w Krakowie. Gwarno. Kawa. Ciastka. Rozmowy. Śmieją się m.in. z Marcina, który w „Za pięć godzin zobaczę Jezusa” gra kapelana więziennego. Potrzebna mu była czarna sutanna. Pożyczył ją proboszcz parafii św. Józefa w Podgórzu, na terenie której znajduje się areszt.

Do dziennikarza podchodzi młody zakonnik w białym habicie z charakterystycznym niebiesko czerwonym krzyżem. To o. Andrzej Bawer, trynitarz, kapelan więzienny. W spektaklu gra administrację więzienną, policjanta i pielęgniarza.

O. Andrzej: Teatr uważam za jedno z narzędzi w pracy duszpasterskiej. Poprzez scenę można przekazywać głębokie treści o Panu Bogu. Takim przykładem jest właśnie nasza sztuka, gdzie osoby odbywające karę pozbawienia wolności, na scenie są ewangelizatorami.

Dziennikarz: Zanim zostali ewangelizatorami sami musieli zostać zewangelizowani?

O. Andrzej: Życie w różnych okolicznościach przypomina nam o Ewangelii i są takie sytuacje, kiedy człowiek szczególnie szuka Pana Boga, a kto szuka, ten odnajdzie. W przypadku Fescha Bóg dał mu się poznać w samotności więziennej celi. Tych sposobów jest wiele, ale moim zdaniem nie trzeba szukać niczego spektakularnego. Rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, sakrament i zadośćuczynienie. To jest trudne, bo przemiana wymaga radykalnych zmian i wytrwania. Dla jednych właśnie Jacques Fesch jest inspiracją, przykładem; inni nawet mocno identyfikują się z tą postacią. Co zrobią ze swoim życiem, jakie decyzje podejmą, tego nie jestem w stanie przewidzieć, ale póki co towarzyszę im, podpowiadam, przypominam, zachęcam nie tylko do nabożeństwa i niedzielnej mszy św., ale również do zaangażowania się w różne przedsięwzięcia. Jednym z nich jest właśnie teatr.

Akt II

W głównej sali teatru trwa budowa scenografii. Została przygotowana przez innych osadzonych na warsztatach w areszcie.

Scena I

Dziennikarz podchodzi do Michała, który w spektaklu wciela się w prokuratora. Chce mu zadać parę pytań o spektakl i pracę nad nim. Wysłuchuje świadectwa.

Michał: Jakby mi ktoś trzy lata temu powiedział, że będę siedział w więzieniu i grał w jakimś teatrze, to bym popukał się po głowie. W więzieniu znalazłem Pana Jezusa. W człowieku, którego skrzywdziłem, a który mi przebaczył i prosił sąd o najniższy wymiar kary. Parę dni po tym, jak pan Marek mi przebaczył, przed apelem porannym obudził mnie wewnętrzny głos: Michale, krocz drogą prawdy, nadziei i miłości. Na początku zaspany nie wiedziałem, co się dzieje, ale gdy doszło to do mnie, poczułem niewyobrażalny wewnętrzny spokój i radość. Szukałem odpowiedzi w wielu książkach religijnych. Wiem, że to siła wyższa. Prawdopodobnie Duch Święty. W ogóle stałem się otwarty na ludzi. Dawnej bym panu tego nie powiedział. Po części identyfikuję się z Jacquesem. On miał 6-letnią córkę. Moja córka ma trzy i pół roku. Przedstawienie traktuję jako prezent dla Marysi, bo nie mogę dać jej niczego innego.

Scena II

Sebastian. To on czytał rozważania Drogi Krzyżowej po dwóch stronach więziennego muru. W „Za pięć godzin zobaczę Jezusa” gra głównego bohatera.

Sebastian: Niesamowite jest dla mnie jego męstwo, to z jaką pokorą przyjął karę, jako zadośćuczynienie za grzechy swoje i swojej rodziny. A później ta jego łagodność… Gdybym był skazany na śmierć, chyba bym zwariował, a on przyjmował to ze spokojem – im bliżej końca, tym większy spokój. Za pewnik brał to, że idzie do nieba. Uwierzył. To takie mocne.

Dziennikarz: Ma Pan coś z Jacquesa?

Sebastian: Ja jestem raptusem. Daję się ponosić emocjom. Jestem impulsywny, brak mi jego spokoju, pewności i opanowania. Ale przewartościowałem swoje życie odsiadując ten wyrok. Staram się konstruktywnie wykorzystać ten czas. Bóg dał mi czas na opamiętanie się.

Dziennikarz: Wie Pan, że przynajmniej część publiczności przyszła tu dlatego, żeby zobaczyć więźniów-aktorów?

Sebastian: To jest okazja, żeby im pokazać, że do więzienia trafiają różni ludzie. Nie każdy jest aż taki zły, zepsuty… Każdemu się może noga powinąć.

Dziennikarz: Mówi Pan jak bp Grzegorz Ryś po jednym z Waszych spektakli…

Sebastian: No tak, że różnica między nim, a nami jest taka, że jego jeszcze nikt nie przyłapał. Mówił, że nie żartuje.

Akt III

Trwa spektakl. Aktorzy na scenie. Muzyka na żywo – jeden z więźniów gra na akordeonie. Po zakończeniu spektaklu razem z bratem i ojcem dadzą wspólny koncert. Brawa nie milkną.

O. Andrzej: Jacques Fesch to postać prawdziwa, a historia przez nas przedstawiona jest autentyczna. Trwa jego proces beatyfikacyjny. Pięć lat temu zakończył się na etapie diecezjalnym w Paryżu. Teraz potrzeba cudu za jego wstawiennictwem.

Głos zabiera Sebastian – odtwórca głównej roli, który w dłoni trzyma zdjęcie Jacquesa Fescha.

Sebastian: Są tutaj rodzice Wojtka, który zapadł w śpiączkę. Z tyłu zdjęcia są nasze podpisy – osób, które deklarują się modlić. O cud. O wybudzenie ze śpiączki.

Chwila ciszy.

Sebastian – łamiącym głosem do mamy Wojtka: Pani płacze. Ja też zaraz się rozpłaczę. Generalnie myślę, że jeśli modlitwa będzie wytrwała i gorliwa, to cud, to tylko kwestia czasu.

Państwo padają sobie w ramiona. Ocierają łzy. Brawa nie ustają.

Epilog

O. Andrzej: W okresie świąt Bożego Narodzenia rodzice Wojtka przywieźli go na Mszę św. do kaplicy więziennej. Od tamtego dnia modlimy się intensywniej. Sami osadzeni zaproponowali, aby Drogę Krzyżową, na którą przyjdą ludzie z wolności odprawić w intencji chłopca.

7 kwietnia o godz. 17.00 odbyła się Droga Krzyżowa z osadzonymi wzdłuż muru więziennego Aresztu Śledczego w Krakowie-Podgórzu. W tym roku rozważania przygotował jeden z więźniów.

***

Zwieńczeniem całej pracy nad spektaklem o Jacquesie Feschu będzie wyjazd do Poznania w dniach 27-28 kwietnia na Ogólnopolski Przegląd Teatrów Więziennych.

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.