Podobno dzisiaj dzieciaki ze swoich części ciała do zabawy używają tylko kciuka i nie umieją się bawić inaczej, niż na tablecie. Nie chce mi się w to wierzyć, dlatego mówię – sprawdzam!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Za nami pierwsze dni wiosny, temperatury przyjmują miłe dwucyfrowe wartości. Wreszcie można wyjść na dwór bez rękawiczek i ciepłej czapki. Gdy byłam mała, oznaczało to początek sezonu rowerowo-piłkowo-skakankowego. Po szkole zrzucało się plecak i resztę popołudnia spędzało na podwórku, zdobywając tytuły mistrzów wszelakich dziecięcych gier.
Podobno dzisiaj dzieciaki ze swoich części ciała do zabawy używają tylko kciuka i nie umieją się bawić inaczej, niż na tablecie. Nie chce mi się w to wierzyć, dlatego mówię – sprawdzam! I wyruszam na poszukiwanie zapomnianego świata gier podwórkowych. Spytam, w co teraz gra się na podwórku i przedstawię Wam kilka zabaw, w których byłam mistrzynią w czasach podstawówki.
W mojej małej sondzie zadałam pytanie o nazwy i reguły gier podwórkowych, które są dziś popularne. Umieściłam je na różnego rodzaju forach oraz zadawałam w czasie zwykłych rozmów. Obok klasyków, takich jak dwa ognie, skakanka, hulajnoga, berek pojawiło się kilka nowych tytułów:
Szymon: Jest gra Planety. Są grupy i one nazywają się planety. I prowadzący mówi, że planeta A kontra planeta B i trzeba wyrwać którąś z osób, żeby ona była u planety A lub B. Trzeba nie pozwolić, aby dana osoba przeszła na tą tzw. planetę – trzymać ją, a osoby z przeciwnej planety mają ją wyrwać.
Stasiek: Z kumplami graliśmy w grę, którą sami wymyśliliśmy. Bomba polega na uciekaniu przed osobą, która była bombą. Gdy ta osoba kogoś złapała, to ten ktoś gonił za nią. Ostatnia osoba, która została niezłapana zostawała bombą w następnej grze. Brzmi prymitywnie, ale nie pamiętam przerwy, na której nie gralibyśmy w Bombę.
Kuba: My graliśmy w Stop-ziemia. Ta gra polega na tym, że jedna osoba ma zawiązane oczy, a reszta przed nią ucieka. Taka ciuciubabka, ale ulepszona, bo jak osoba uciekająca będzie na ziemi, a ciuciubabka powie Stop-ziemia to osoba uciekająca, stojąca na ziemi jest wtedy szukająca. Więc polecam uciekać górą.
Taka sonda od razu przypomniała mi gry, w które bawiłam się na szkolnym podwórku. Był tam np. Król, Szczur, Sałatka owocowa i Czołgi. Pozwólcie, że przedstawię Wam mój katalog gier podwórkowych:
Król – gra polegająca na rzucaniu do celu. Najlepiej sprawdza się, jeśli mamy dostęp do kosza i piłki do koszykówki. Jeśli nie, wystarczy cokolwiek, w co możemy czymś celować. Gracze ustalają między sobą kolejność i rozpoczynają rzuty. Gdy ktoś trafi do celu, osoba rzucająca po nim nie może chybić – inaczej odpada. Gracz, który przetrwa do końca w nagrodę zdobywa literę K. Potem gra jest powtarzana. Gdy ta sama osoba znowu zostanie jako ostatnia, otrzymuje literę R. I tak dalej, aż w końcu ktoś uzbiera całego Króla.
Szczur – jedna osoba staje w środku kręgu tworzonego przez pozostałych graczy. Chwyta jeden koniec skakanki lub innej liny i kręci nim, szurając po ziemi i starając się uderzyć w kostki innych graczy. Ich zadaniem jest przeskakiwać nad szczurzym ogonem i unikać dotknięcia skakanki. Kto skusi, ten zostaje nowym szczurem.
Sałatka owocowa – wybieramy kilka owoców, które będą tworzyły naszą sałatkę, np. jabłka, gruszki, kiwi i banany. Każdy z graczy mówi, jakim jest owocem. Wszyscy tworzą krąg, na środku którego staje jedna osoba. Jej zadaniem jest powiedzieć nazwę owocu – wtedy dane osoby-owoce zamieniają się miejscami, a środkowy stara się kogoś podsiąść. Na hasło Sałatka owocowa! wszyscy muszą zmienić swoje miejsce.
Czołgi – gracze dobierają się w pary i stają w kręgu. Na hasło Załogi na czołgi, jedna z osób w parze wskakuje drugiej na plecy. Na hasło Załogi z czołgów zeskakuje ona, jak najszybciej obiega krąg i ponownie wskakuje na czołg. Która para zrobi to najwolniej, ta odpada.
Zapewne każdy z nas ma taki swój katalog gier podwórkowych. Jak widać w mojej sondzie – cały czas atrakcyjnych dla dzieciaków. Może warto następnym razem, kiedy będą marudzić, że im się nudzi podsunąć pomysł na którąś z gier z dzieciństwa, zamiast słoneczny dzień spędzać z tabletem?