separateurCreated with Sketch.

Dlaczego organizuję swoim dzieciom Easter egg hunt – szukanie czekoladowych jajek z wielkanocnym zającem

Niektórzy patrzą na mnie jak na ofiarę akulturacji, inni sugerują, że odbieram podniosłość największemu katolickiemu świętu. A moim zdaniem, w zabawie w Easter egg hunt nie ma nic złego.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Easter egg hunt to zwyczaj, który podobnie jak inne święta przywędrował do nas z Zachodu po upadku Żelaznej Kurtyny. I podobnie jak te „obce” tradycje (wysyłanie walentynek, malowanie się na zielono w dniu Świętego Patryka) wzbudza kontrowersje, choć nie tak wielkie jak Halloween. Szukanie w wiosennym ogrodzie/parku jajek z czekolady, które rzekomo podrzuca „zając wielkanocny”, to całkowicie świecka tradycja. Ale czy szkodliwa?

Początkowo byłam sceptyczna słysząc, jak koleżanki bawią się w ten sposób ze swoimi dziećmi. Czy to nie element obcy kulturowo? Przecież Wielkanoc, to nie czas zabawy, ale zadumy nad sprawami ostatecznymi. W okresie Triduum Paschalnego dla rodzica małych dzieci to wyzwanie, polegające m.in. na oswojeniu z dość drastyczną męką Pańską. A jednak po Zmartwychwstaniu mamy otrzeć łzy i się radować. Czy zatem nie warto szukać sposobów na (choćby świeckie) uczczenie świątecznego czasu i włączenie dzieci w taką pozytywną celebrację? Nasz tradycyjny śmigus-dyngus to doskonały sposób wyrażania tej radości. Ale dlaczego ma to być sposób jedyny?

Uparte? Tylko nie złam go, rośnie na lidera!

Po raz pierwszy uczestniczyłam w szukaniu jaj wielkanocnych kilkanaście lat temu, podczas świąt u mojej cioci w Kanadzie. Każde dziecko miało swój koszyk, a w maleńkim (jeszcze szarym) ogródku szukanie trwało zaledwie kilka minut. Wówczas pomagając kuzynostwu uporać się z czekoladowymi zdobyczami zrozumiałam, że zabawa w szperanie w krzakach, a następnie wspólne objadanie się czekoladą, wcale nie koliduje z polską wielkanocną tradycją i religijnym obchodzeniem Świąt.

To sposób na zintegrowanie rodziny, zrobienie dużej frajdy dzieciom, aktywną zabawę na świeżym powietrzu (z mniejszym niż w przypadku śmigusa-dyngusa ryzykiem przeziębienia się).

To rodzaj „nagrody”, jaką otrzymują dzieci po okresie postu i długich nabożeństw. W Polsce taki ludyczny akcent świętowania ma moim zdaniem bardzo głęboki sens, bo często dzieciom trudno jest zrozumieć i zaakceptować smutek i zadumę w czasie Wielkiego Piątku. Sama będąc dzieckiem bardzo nie lubiłam żałobnej atmosfery, jaka panowała w Wielkim Tygodniu w domu babci. „Nie śpiewaj, nie śmiej się, nie włączaj telewizora. Pan Jezus leży w grobie” – mawiała. Taki rodzaj uszanowania sacrum jest mocno wpisany w naszą obrzędowość, ale dlaczego nie zrekompensować dzieciom smutku ukrzyżowania radością Zmartwychwstania? Dodajmy – na poziomie przedszkolaka najłatwiej wywołać radość właśnie poprzez szukanie „skarbu” i jedzenie czekolady.

Rodzicu, czy wiesz, jak przetrwać burze w życiu twojego nastoletniego dziecka

Jeśli więc zadbamy by religijny i duchowy aspekt Wielkanocy był na pierwszym planie, jeżeli nie porzucimy świątecznych rytuałów w domu i przy stole, szukanie jajek nie będzie niczym złym, a jedynie zabawą wzbogacającą te wyjątkowe święta. Jak przeprowadzić Easter egg hunt? W wersji niezdrowej (ale bardziej lubiane przez dzieci) – kupić na wagę małe jajeczka w „sreberkach” i poukrywać je w zakątkach ogródka. W wersji „eko” – zastąpić je drewnianymi pisankami. Dla najmłodszych dzieci możemy przygotować ułatwienie – do jajek przyczepić baloniki z helem. Świetna zabawa i wyjątkowe świąteczne wspomnienia gwarantowane.

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.