Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nie wiem jak wy, ale ja w każdy piątek przy okazji wizyty w McDonaldzie podejrzewałem, że ta kanapka z rybą w ofercie to jakiś katolicki spisek.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Na początku kilka słów wytłumaczenia. Dla niektórych może wydawać się to oczywiste, jednak warto przypomnieć, że nie wszędzie katolicy są zobowiązani do przestrzegania piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego to miejscowa „Konferencja Episkopatu może dokładniej określić sposób zachowania postu i wstrzemięźliwości, jak również w całości lub części zastąpić post i wstrzemięźliwość innymi formami pokuty, zwłaszcza uczynkami miłości i pobożności”. Więcej możecie dowiedzieć się z filmiku o. Szymczaka: „Czy katolik może jeść w piątek mięso?”.
Od 1966 r. wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w piątki nie jest już obowiązkiem w Stanach Zjednoczonych. Jednak do tego czasu również i Amerykanie biegali w piątki do osiedlowego sklepu po makrele. Jeden z franczyzobiorców rozwijającej się w tym czasie sieci restauracji McDonald’s, Lou Groen, borykał się z tego powodu z nie lada problemem. Otworzył swój pierwszy punkt w Cincinnati i, nie wiedzieć czemu, od początku biznes nie przynosił zysków.
Groen zaczął więc analizować przyczyny takiego stanu rzeczy i doszedł do wniosku, że głównym problemem jest lokalizacja jego restauracji, która znajdowała się w katolickiej okolicy. Lou, jako że sam był katolikiem, nie musiał długo szukać odpowiedzi na pytanie o słabe wyniki jego działalności. McDonald’s oferował w tym czasie wyłącznie mięsne dania, więc w piątki każdy przykładny katolik omijał jego restaurację szerokim łukiem. „Eureka!” – zakrzyknął zapewne Groen i popędził czym prędzej do kuchni, by stworzyć rozwiązanie jego problemu.
Po kilku kuchennych eksperymentach zmajstrował w końcu kanapkę z rybą i sosem tatarskim jego własnej roboty. Ze względu na to, że był li jedynie franczyzobiorcą, nie mógł po prostu dołączyć swojego wynalazku do menu. Co więc zrobił przedsiębiorczy Lou? Pojechał do siedziby McDonald’s, by porozmawiać z właścicielem i twórcą sieci restauracji, Royem Kroc’iem.
Na miejscu okazało się, że Groen trafił w dziesiątkę i kulą w płot za jednym zamachem. W dziesiątkę, bo okazało się, że planowano wprowadzenie bezmięsnej kanapki. Kulą w płot natomiast, bo sam Roy wymyślił jego wizję tej przekąski – miał to być „Hula Burger”, który zamiast mięsa miał kawałek ananasa (ananas z bułką? Serio? – przyp. red.).
Czytaj także:
Po czym poznać leniwego człowieka? Oto cztery jego cechy według Biblii
Szef McDonald’s okazał się jednak litościwym hazardzistą i zaproponował Groenowi zakład. W wybrany piątek obie kanapki będą dostępne w jednej z restauracji. Ta, która lepiej się sprzeda, zostanie oficjalnie dodana do menu międzynarodowej dziś sieci fast foodów.
Nadszedł sądny piątek, piąteczek, piątunio. Nie wiadomo, ile zdrowasiek Groen zmówił w tej intencji, ale wygrał zakład bez dwóch zdań. Jak wspominał: „Sprzedałem tego dnia 350 rybnych kanapek. Ray nigdy mi nie powiedział, ile mu udało się sprzedać”. Od tego czasu Filet-O-Fish jest już stałą pozycją w menu amerykańskiej sieci barów szybkiej obsługi.
Czytaj także:
6 sytuacji, w których najmocniej działa Boża Opatrzność
A co stało się z Lou Groenem? Przede wszystkim udało mu się uratować swoją restaurację przed bankructwem, ale to nie wszystko. 24 lata później, kiedy sprzedawał swoją sieć franczyzy, kierował już 43 restauracjami w USA. Zdaje się, że swoją nagrodę otrzymał już za życia. Nie zaszkodzi jednak czasem wspomnieć myślą Lou, kiedy w piątek Filet-O-Fish ratuje naszą wstrzemięźliwość od mięsa.
Źródło: churchpop.com
Czytaj także:
Współczesne kościoły w Polsce? Zobacz 7, naszym zdaniem, najciekawszych!