Członkowie Polskiego Towarzystwa Opieki Duchowej w Medycynie chcą, by specjaliści od opieki duchowej byli pełnoprawnymi członkami zespołu medycznego, by rozumieli język medyczny i problemy etyczne, przed którymi stają dziś pacjenci.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Opieka duchowa w medycynie to wciąż nowy trend w naszym kraju. Nie chodzi w nim tylko o znaną pacjentom opiekę szpitalnego kapelana, ale o to, by do zespołów medycznych dołączyli specjaliści, którzy niezależnie od wyznania pomogą chorym w podejmowaniu trudnych decyzji i będą dla nich wsparciem.
– Potrzebujemy ciągle się uczyć, jak bardziej rozumieć pacjenta, jego duchowość, to, że on jest człowiekiem niezależnie od tego, czy dotyka go choroba, czy inny kryzys. Środowisko medyczne chce, żeby opieka duchowa stała się równoważną częścią świadczenia opieki zdrowotnej – powiedziała w rozmowie z Aleteia.pl prof. Małgorzata Krajnik, dydaktyk i lekarz, prezes Polskiego Towarzystwa Opieki Duchowej w Medycynie.
To powszechna praktyka m.in. w Stanach Zjednoczonych, z których w tej dziedzinie polscy lekarze biorą przykład.
Trzeba zmienić sposób kształcenia lekarzy
Właśnie tam wprowadzono termin „duchowość w medycynie”. Specjaliści zza oceanu w ślad za tym zmienili także sposób kształcenia przyszłych lekarzy.
Zauważyli bowiem, że kształcenie ukierunkowane na coraz lepsze techniki, leki, diagnostykę wychowuje lekarzy, którzy przestają być ludzcy. I powiedzieli “stop”. Postanowili wprowadzić sposób patrzenia na pacjenta przez pryzmat jego potrzeb, ale także postawili na rozwój samych lekarzy – studia medyczne mają być dla nich czasem dojrzewania, a nie tylko zdobywania wiedzy.
Studenci mają więc zajęcia, na których analizują wszystko, z czym się zetknęli w czasie swoich rozmów z pacjentami. Robią to pod okiem kogoś, kto ich w tym procesie wglądu w siebie wspomaga.
Takie rozwiązania chcą też wprowadzić na medyczne uniwersytety i do szpitalnych sal polscy lekarze.
– Wydaje się, że gdzieś zagubiło się to, że człowiek chory nie żyje tylko po to, by walczyć ze swoją chorobą. Żyje, by realizować swoje niepowtarzalne życie, swoje powołanie. Dlatego PTODM chce zadbać o równowagę w leczeniu – wyjaśnia prof. Krajnik.
Pod terminem „opieka duchowa” lekarze rozumieją nie tylko opiekę religijną. – Musimy się liczyć z tym, że są różni ludzie, niektórzy mogą się nie identyfikować z żadną religią albo zupełnie inaczej na to patrzeć. Im też trzeba umieć pomóc – mówi prof. Krajnik.
Czym różni się wsparcie duchowe od psychologicznego?
Duchowe wsparcie bezpośrednio dotyczy tego, jak człowiek w swoim życiu odnosi się do transcendencji.
Jak podkreśla prof. Krajnik, to, co składa się na duchowość pacjenta, a więc to, jak patrzy na świat, na sens życia, na relacje ze sobą i z innymi ludźmi, na nadzieję i godność ma znaczenie w tym, jakie decyzje będzie podejmował co do swojego leczenia i jak będzie znosił chorobę. A jak pokazują coraz liczniejsze badania – ma to także znaczenie w skuteczności stosowanych terapii.
Człowiek, który doświadcza cierpienia i fizycznego bólu, otwiera się na pytania egzystencjalne, myśli o sensie życia i śmierci. Lekarze, skupieni na leczeniu pacjenta, często nie są w stanie pomóc mu w odpowiedzi na te pytania. Wtedy właśnie przy łóżku chorego ma się pojawić specjalista od opieki duchowej.
Tak dzieje się już m.in. w szpitalach w Szwajcarii, Belgii, Francji, Kanady i wspomnianych już wcześniej Stanach Zjednoczonych.
Prof. Krajnik zapewnia, że to jest wymóg współczesnej medycyny, bo medycyna jest dziś o wiele trudniejsza do zrozumienia przez człowieka, a jednocześnie to chory musi podejmować nieraz bardzo trudne decyzje dotyczące swojego leczenia.
– Jeśli już nie lekarz, jak było kiedyś, ale pacjent podejmuje decyzje o leczeniu, to musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: co jest dla ciebie ważne jako człowieka – wyjaśnia prezes PTODM.
Zespoły duszpasterskie w szpitalach
W kilku szpitalach istnieją już takie zespoły duszpasterskie. W Krakowie przez kilka lat były studia podyplomowe kształcące osoby do opieki duszpasterskiej, trwają prace nad uruchomieniem takich studiów także w innych miejscach.
Takie podejście od dłuższego czasu jest już obecne w medycynie paliatywnej. Znalazło się także w programie nauczania pielęgniarek i lekarzy internistów. Ale jak podkreśla prof. Krajnik, to wciąż kropla w morzu potrzeb.
Członkowie Towarzystwa chcą, by specjaliści od opieki duchowej byli pełnoprawnymi członkami zespołu medycznego, by rozumieli język medyczny i problemy etyczne, przed którymi stają dziś pacjenci.
Pacjent to osoba, a nie przypadek medyczny
Dr Stanisław Zamecki, chirurg, kierownik bloku operacyjnego w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim w Warszawie także podkreśla potrzebę spojrzenia na pacjenta przez pryzmat osoby, a nie tylko choroby.
– Blok operacyjny to jedno z najtrudniejszych miejsc w szpitalu, obszar nieznany, w którym pacjent jest po prostu przerażony. Każde wypowiedziane słowo ponad to, co jest obowiązkowe, sprawia, że pacjent staje się silniejszy, wie, że komuś na nim zależy, że jest traktowany jak podmiot, a nie przedmiot. Pacjent ma imię i nazwisko, a nie tylko numer historii choroby – mówi.
Potrzebę takiego wsparcia potwierdza także pacjentka Szpitala Bródnowskiego, Krystyna Nader, która leczyła się na oddziale onkologicznym. „Po mojej operacji miałam okazję spotkać się z wolontariuszką, która wcześniej przeżyła to samo co ja, i po prostu ze mną rozmawiała. Nie zostałam zupełnie sama. To duża radość, kiedy przychodzi ktoś, kto wie, jak wesprzeć, to jest bardzo duża pomoc”.
O to właśnie chce dbać Polskie Towarzystwo Opieki Duchowej w Medycynie. To pierwsza tego typu organizacja w Polsce, do której należą duchowni Kościoła katolickiego, prawosławnego i ewangelickiego, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie, lekarze, pielęgniarki, położne, psychologowie, pedagodzy i etycy.