Przepraszam cię, córeczko, że nie pomagałem twojej mamie w domu. Przepraszam za ojca twojego męża, który również tego nie robił. Może gdybyśmy byli inni, dziś nie byłabyś służącą.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kobieta wraca z pracy do domu. Obładowana zakupami dziarskim krokiem zmierza do kuchni. Zaczyna robić obiad, w tak zwanym międzyczasie (uwielbiam to słowo!) robi mężowi herbatę, sprawdza dziecku lekcje, wstawia pranie, podaje coś swojemu ojcu. Jednocześnie cały czas rozmawia przez telefon – pewnie dogrywa ważne sprawy. Ona właściwie nie wróciła do domu, tylko przyszła do kolejnej pracy, na drugą zmianę.
Całej tej sytuacji przygląda się trochę z boku ojciec kobiety. Z jednej strony, jest z niej bardzo dumny. W końcu jest taka zaradna – ogarnia tyle spraw! Ale starszy pan odczuwa też dyskomfort, zwłaszcza kiedy spogląda na zięcia oddającego się oglądaniu telewizji, siedzeniu przed komputerem albo… wydawaniu poleceń.
Przecież to również jego dom! I jego dziecko. I jest tak samo głodny i zmęczony, jak jego żona. Tylko dlaczego ona jedna rzuca się w wir obowiązków, podczas gdy pozostali wygodnie siedzą oddając się własnym sprawom i czekając, aż wszystko zostanie im podsunięte pod nos?
Chwila olśnienia. Ojciec dziewczyny spogląda w przeszłość i… zaczyna rozumieć, dlaczego jego córka tak zgrabnie weszła w rolę służącej. Przecież on nie dał jej innego przykładu! Nie pomagał swojej żonie w domu, przyjął raczej postawę czekającego na gotowe zięcia.
Dlatego siada i pisze wzruszający list do swojej córki, w którym przeprasza ją za to, że nie przekazał jej lepszych wzorców. Przeprasza, że nie pomagał jej matce w domowych obowiązkach. Przeprasza w końcu za ojca swojego zięcia, który również nie pokazał synowi, że dom jest tak samo sprawą mężczyzny, jak i kobiety.
„Na szczęście, nie jest za późno” – pisze mężczyzna. W kolejnych scenach widzimy go, jak wraca do domu i zabiera się do robienia prania. „Przez tyle lat źle podchodziłem do obowiązków. Czas to naprawić” – kończy. Na ekranie pojawia się pytanie: „Dlaczego pranie ma być obowiązkiem tylko kobiety?”.
Reklama, którą wyżej opisałam to element kampanii marki Procter&Gamble pod hasłem #ShareTheLoad, jaką firma rozpoczęła w Indiach. Myślicie – a po co pisać o jakieś reklamie skierowanej do odległego od nas kulturowo społeczeństwa? W końcu, gdzie Indie, gdzie Polska.
Ale czy w Polsce jest w tej materii jakoś dużo lepiej? Pamiętacie nie tak dawną awanturkę z zadaniem na maturze próbnej z WOS, w którym pojawiła się fotografia ojca z wózkiem? Zadaniem uczniów było rozstrzygnięcie, czy obrazek przedstawia tradycyjny model rodziny. Klucz sugerował, że nie, ponieważ zgodnie z tradycją, opieka nad dzieckiem to… zadanie kobiety.
To tylko mały przykład, pierwszy, jaki przyszedł mi do głowy. Nie znam najnowszych badań na temat tego, jak Polki i Polacy dzielą między sobą domowe obowiązki. Mam jednak dobrą wiadomość dla tych wszystkich, którzy – podobnie, jak dziewczyna z reklamy proszku do prania – nie wynieśli ze swoich domów dobrych przykładów, jak dzielić się codziennymi zadaniami. Nie wszystko jest stracone – dokładnie, jak mówi bohater spotu. Wystarczy chwila refleksji, przetarcie oczu i wyjście poza schematy. A przede wszystkim uświadomienie sobie, że razem – mąż i żona – gramy do tej samej bramki (w dodatku, obowiązki wykonywane wspólnie są jakoś tak mniej dotkliwe). I nie szkodzi, że wychowaliśmy się w domu, w którym to matka prała, prasowała, zmywała, gotowała, sprzątała podczas, gdy ojciec przeglądał prasę.
Ja i mój mąż też pochodzimy z takich domów. A teraz on prasuje swoje koszule (wcześniej uśpił dziecię i wstawił pranie), a ja kończę ten tekst. 😃