Poznaj sprawdzone sposoby, które pomogą Wam ciepłą nóżką przejść przez zimowe miesiące!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nadeszło uderzenie zimy. Muszę przyznać, że czekałam na nie. Uwielbiam zimę i uważam, że jeśli się zakochać to tylko w tę porę roku. Gorące uczucie może pomóc przetrwać najbardziej trzeszczący mróz. Ale jeśli ogień w relacji nie płonie to minus 15 na termometrze wcale nie musi być jak mroczne widmo, albo zemsta sithów. Może być jak przebudzenie mocy. Wystarczy zadbać o odpowiednie ogrzanie ciała.
Ogrzewamy się na zewnątrz – zakładamy czapki, rękawiczki, dodajemy kolejne warstwy ubrań. Najlepiej te wykonane z wełny. Popularna bawełna niestety pochłania wilgoć, łapie niską temperaturę i utrzymuje ją. To dlatego dżinsy i skarpetki po grudniowym spacerze są zimne jak lód. Nie bez powodu mieszkańcy gór od stóp do głów zakładają odzież owczego pochodzenia.
Ogrzewać można się też od wewnątrz i nie mam tu na myśli trunków procentowych. Takie rozgrzanie jest pozorne i trwa krótko – naczynia krwionośne rozszerzają się i wydzielają z organizmu ciepło, stąd poczucie ogrzania. Po chwili jednak znów się zwężają, a odczuwanie chłodu jest większe. 50 gramów alkoholu może obniżyć temperaturę ciała nawet o pół stopnia. Jeśli więc planujemy dłuższy spacer na mrozie, lepiej nie sięgać przed wyjściem z domu po grzane piwo lub wino.
Zatem, po jaką broń sięgnąć, by wygrać starcie z atakiem zimy?
- Ciepłe śniadanie
„Śniadanie zjedz jak król, a kolację jak żebrak” – radzi św. Hildegarda z Bingen. Oprócz tego, że obficie, jedz na ciepło. Pokarmy mają właściwości wyziębiające, obojętne lub rozgrzewające. Te ugotowane i podgrzane – rozgrzewają. Dlatego już jesienią kanapki zamieniłam na kaszę jaglaną.
Do wrzątku dodaję kaszę i na malutkim ogniu gotuję przez 20 minut. W drugim garnku lub na patelni podgrzewam pokrojone jabłko lub gruszkę z niewielką ilością wody – aż kawałki zaczną się rozpadać. Jeśli to dla Ciebie czynność skomplikowana, jak operacja droida naprawczego, użyj banana. Wystarczy go pokroić i wrzucić na dwie minuty do gorącej kaszy (zimny banan oziębia!).
Na koniec – bardzo ważne (o tym dlaczego – już w następnym punkcie): posypać obficie cynamonem i kardamonem, albo mielonym imbirem. Jaglanka daje wielkie pole do popisu, bo można ją urozmaicać suszonymi owocami, orzechami, wiórkami kokosowymi. Wielbiciele słodkiego smaku mogą takie śniadanie podrasować miodem lub syropem klonowym, który jest zdecydowanie przyjaźniejszy dla organizmu i nie oziębia jak biały cukier.
- Przyprawiamy na bogato!
Przyprawy rozgrzewające to: kurkuma, kardamon, imbir świeży i mielony, goździki, cynamon, chilli, papryka słodka, kmin rzymski, gałka muszkatołowa. Zapisane? Od teraz sypiemy je jak Magda Gessler – od serca. Dużo i do wszystkiego. Te specyfiki pochodzą z natury, dlatego przyswajamy je szybko i efekt ich działania trwa długo. Cynamon i kardamon dodaję już nie tylko do ciast czy wspomnianej kaszy, ale mieszam nawet z mieloną kawą (którą jednak piję tylko od wielkiego dzwonu, bo zakwasza organizm). Zaparzam jak zwykle, a smak powstaje niezwykły. Przyprawy dodane do kakao będą też miłą (i ogrzewającą) niespodzianką dla dzieci, jeśli lubią smak pierniczków.
- Zupy, zupy, zupy
Zupa jest dobra na wszystko. Gorąca, długo gotowana i porządnie przyprawiona. Nie tylko na obiad, ale też na śniadanie czy kolację. Zimą warto jeść mniej surówek na rzecz ciepłych posiłków. Najlepiej przyrządzonych z produktów z naszej strefy klimatycznej. Brak pomysłów na smaczną zupę albo zbyt duży stopień trudności jej ugotowania jest dzisiaj marną wymówką.
W internetach blogów kulinarnych mamy jak płatków śniegu. Wiele z nich oferuje przepisy proste jak instrukcje Ikei. Zwykle są to receptury na kilka porcji. Jeśli więc mieszkasz sama/sam, zaproś kogoś na gorącą zupę. W towarzystwie przyjaciela, kogoś kogo lubisz ogrzeje się też serce.
- Napar imbirowy
Czyli plastry cytryny, korzenia imbiru i miód zalane gorącą (ale nie wrzącą) wodą. To wspaniale rozgrzewający napój. Choć cytryna jako owoc dojrzewający w gorących strefach klimatycznych ma właściwości wyziębiające (i lepiej unikać zimą surowych cytrusów), to korzeń imbiru zdecydowanie dodaje ognia temu napojowi. Czarną herbatę warto zastąpić naparami z ziół – np. z lipy, która łagodzi kaszel albo melisy („melisa jest ciepła, zaś człowiek, który ją spożywa, lubi się śmiać, bowiem jej ciepło dotyka jego śledziony i rozwesela serce” – Hildegarda).
Jeśli wydają się mdłe, można dodać do nich odrobinę przypraw – cynamonu, kardamonu i goździków albo soku malinowego, syropu z czarnego bzu czy plaster pomarańczy. Mięta i zielona herbata wyziębiają, więc warto rozstać się z nimi do lata.
- Czosnek
Tak oczywiste, że o nim zapominamy. Albo unikamy z premedytacją. Nie ma co ukrywać, po zjedzeniu surowego czosnku pozostaje tylko schować się pod kołdrę, albo przebrać za Vadera by dopełnić odrażające wrażenie. Czy to jedyne wyjście, gdy chcemy skorzystać z bakteriobójczych, wirusobójczych i rozgrzewających właściwości czosnku? Nie. Możemy go dodawać do potraw – zup, farszów, pieczeni, sosów i warzyw. Procesy kulinarne zwane gotowaniem, pieczeniem i smażeniem pozbawią go morderczych cech w obszarze powonienia, a nam pozwolą cieszyć się zdrowiem i pozostać po jasnej stronie mocy w galaktyce kontaktów międzyludzkich.
Te proste sposoby sprawiły, że nie muszę grzać stóp na kaloryferze a stale lodowate dłonie to już przeszłość. Nie trzęsę się z zimna podczas długich spacerów na mrozie. Oprócz zmian w diecie zastosowałam coś jeszcze – skończyłam z narzekaniem, że zimno. I chociaż w naprawdę mroźne dni daleko mi do stanu akceptacji na poziomie Yody, to staram się być jak prawdziwy Jedi. Moim mieczem świetlnym są dobre myśli.
Jeśli macie swoje sprawdzone sposoby, podzielcie się nimi koniecznie!