“Wyobrażałam sobie sytuacje, w których poznaję go na żywo, zakochujemy się w sobie i wiedziemy wspólne szczęśliwe życie…”
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Magda dziś ma 30 lat. Kiedy miała 11, zaczęła się jej „znajomość” z Paddy’m Kellym. Na początku niewinna, można by powiedzieć – dziecięca fascynacja idolem. Bo kto z nas nie wieszał nad biurkiem plakatów z ulubionym zespołem czy artystą?
„Zastanawiałam się wielokrotnie, dlaczego aż tak mnie to „kręci”? Dlaczego, odkąd pierwszy raz usłyszałam „An Angel”, moją ulubioną aktywnością życiową jest interesowanie się Paddy’m?” – mówi Aletei Magda.
Na randkę z Paddy’m
„Mnóstwo czasu – przed zaśnięciem, czy w wolnych chwilach, spędzałam na wyobrażaniu sobie sytuacji lub całych historii, w których jest mi dane poznać go na żywo, zakochujemy się w sobie i wiedziemy wspólne szczęśliwe życie” – wspomina Magda.
Treść i okoliczności tych wyobrażeń zmieniały się z wraz wiekiem, z bardzo naiwnych w całkiem realne, możliwe do spełnienia, przy odpowiednich „zbiegach okoliczności”.
Czytaj także:
Etty Hillesum: Jest we mnie głęboka studnia, którą zajmuje Bóg
Okazuje się, że jej historia to nie wyjątek. To tak zwany Syndrom Kultu Celebrytów (Celebrity Worship Syndrome) – nadmierne, niezdrowe zainteresowanie znanymi osobami, który dotyczy blisko 1/3 społeczeństwa.
Problem, jako pierwsi, zbadali psychologowie z brytyjskiego Leicester. Na podstawie badań przeprowadzonych wśród 2 tys. Brytyjczyków ustalili, że jakiś rodzaj nadmiernego zainteresowania osobami publicznymi dotyczy ok. 36 % badanych. Co czwarta osoba przyznawała, że to zainteresowanie ma wpływ na jej codzienne życie. Ustalenia psychologów potwierdziły kolejne badania, przeprowadzane w innych częściach świata, m.in. w Stanach Zjednoczonych.
„Najpierw wydawało mi się, że to w Paddy’m jest coś tak niesamowicie wyjątkowego, że po prostu nas „rusza” w ten sposób i kompletnie nie da się temu nie ulec… Ale nie” – mówi Magda.
Szybko zorientowała się, że nie jest jedyną osoba, która żyje w Paddy-świecie. Okazało się, że jest mnóstwo fanek tego zespołu, które piszą o nim w formie dłuższych lub krótszych opowiadań. Ten gatunek literacki ma nawet swoją nazwę – fan-fiction.
Historie z cyklu „Ja i Paddy” to tylko kropla w morzu takich opowiadań. Bez problemu w internecie można znaleźć blogi, których bohaterami są inne znane osoby.
I co w tym złego?
To zależy od tego, jak bardzo dana osoba zaangażowała się w wymyśloną relację – twierdzi John Houran, psychiatra z Illinois, współpracujący z brytyjskimi psychologami badającymi syndrom.
Czytaj także:
6 celebrytów, którzy opowiedzieli się przeciwko pornografii
„Mnie osobiście to przeszkadzało. Czułam się dziwnie, patrząc w ten sposób na Paddy’ego i wyobrażając sobie te wszystkie sytuacje. Z drugiej strony, ciągle chciałam tak patrzeć. I zaobserwowałam, że jeśli sobie na to pozwalałam, bez żadnych blokad i ograniczeń, to zagłębiam się w to coraz bardziej – coraz więcej czasu spędzałam na You Tubie, czytałam coraz więcej opowiadań, coraz więcej mówiłam o nim, kiedy tylko miałam okazję. Jednocześnie moje prawdziwe życie schodziło na dalszy plan i wydawało mi się coraz mniej istotne. Po owocach poznaje się, czy coś jest dobre, czy nie. A owocem w moim przypadku były alienacja, frustracja i tkwienie w miejscu, zamiast rozwijanie się, działanie, życie” – mówi Magda.
Poza swoją „relacją” z Paddy’m Kellym, miała też oczywiście inne znajomości, zainteresowania, słuchała też innej muzyki. Bywało nawet, że na chwilę zapominała o Paddy’m. Ale – jak mówi – on był w tych okresach tylko „zahibernowany”, nie była od niego całkowicie wolna.
„Wystarczył jeden bodziec i wszystko wracało. Momentami, np. kiedy byłam z kimś w związku, walczyłam z tym niezdrowym zainteresowaniem do tego stopnia, że świadomie odcinałam się od słuchania jego muzyki, oglądania filmów czy czytania fikcyjnych opowiadań. Ale to cały czas we mnie było” – przyznaje.
Postanowiła się temu przyjrzeć.
Nie dawało jej spokoju to, że kobiety w okolicach trzydziestki, często mężatki i matki, piszą opowiadania, dzięki którym przeżywają swoją relację z Paddy’m czy Jimmy’m.
Jak narkotyk
Psychologowie twierdzą, że nadmierne zainteresowanie swoimi idolami to coś na kształt uzależnienia a osoby, które weszły w świat fan-fiction czasem zachowują się tak, jak uzależnieni od alkoholu czy innych używek. Mają wewnętrzny przymus, by wciąż zdobywać nowe informacje na temat swojej gwiazdy. To daje im spokój i jakiś rodzaj przyjemności.
Blogi o niesamowitych romansach z artystami mają się dobrze – codziennie ktoś umieszcza na nich kolejną niezwykłą historię fan-fiction.
To ich świat, ich miejsce. Tutaj dzielą się swoimi opowiadaniami, komentują je, lajkują, a przede wszystkim – równie namiętnie jak wymyślają, czytają, co o swoich przygodach z ukochanym artystą napisały inne dziewczyny.
Czytaj także:
Duża różnica wieku w związku. Czy to się uda?
Randki z uwielbianym celebrytą, gorące romanse, potajemne spotkania, kawa z nim w ulubionej kawiarni – to ich codzienność, raczej nie szara.
Tam też swoją historią postanowiła podzielić się Magda. Jest wierząca, więc napisała opowiadanie, w którym bohaterowie żyją wiarą i według jej zasad budują swoją relację.
To wzbudziło w innych czytelniczkach spore zainteresowanie: „podziwiam Twój wybór”, „szacunek”. Były też takie, które nie rozumiały tej niewykorzystanej okazji. A niektóre dzięki jej historii także u siebie odkryły Syndrom Kultu Celebrytów.
Dla Magdy to był sposób na oczyszczenie, na wyjście ze świata fantazji i iluzji. Chciała rozprawić się z tym raz na zawsze.
„Wcześniej cały czas tliła się we mnie absurdalna myśl, że mam nadprzyrodzoną intuicję, dzięki której wyczuwam, że bylibyśmy z Paddy’m idealną parą. Było to na tyle silne, że choć na logikę, z wiekiem coraz sprawniej działającą, brzmiało irracjonalnie, jakaś część mnie ciągle w to wierzyła” – mówi.
Przestała udawać, że temat nie istnieje, zaczęła też o tym opowiadać znajomym. To pomogło jej „oswoić” się z problemem i znaleźć przyczynę.
„Chowanie się w Kelly-świecie było ucieczką przed trudnościami tego realnego, brakiem miłości, akceptacji. Tam zawsze wszyscy mnie kochali, z Paddy’m na czele. I choć potem, im doroślejsza byłam, tym rzadziej tam „wpadałam”, to jednak nadal ten wyimaginowany świat służył mi w trudnych chwilach” – wyznaje Magda.
Napisanie swojego opowiadania było zakończeniem jej „znajomości” z Paddy’m. 67 rozdziałów. Ich tytuły to fragmenty piosenek The Kelly Family. Najważniejsze napisała w epilogu: „Odłożyła laptopa i rozejrzała się wokół siebie. Czas wracać. Wziąć się za swoje życie. Układając to alternatywne, wymyślone, rozprawiła się z samą sobą i „duchami przeszłości” (fragment bloga Magdy).
Postawiła kropkę. Odtąd więcej uwagi, emocji i zaangażowania poświęca ludziom, z którymi łączą ją realne więzi.
Czytaj także:
Chcesz się zakochać? Zapomnij o small talku – radzi psycholog