separateurCreated with Sketch.

Zacząć dzień w szkole od tańca? Czemu nie!

Jest taka szkoła, do której dzieciaki przychodzą z wielkimi uśmiechami na twarzy, a nauczyciele witają ich po imieniu i… tańczą z nimi w rytm specjalnej, motywującej piosenki.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Moja mama jest nauczycielką, moja ciocia jest nauczycielką… Mnie przytrafił się mały edukacyjny epizod (z tą różnicą, że uczyłam studentów). Dlatego z opowieści przy rodzinnym stole wiem, jak trudno jest przyciągnąć uwagę małych, rozbrykanych uczniów. Zwłaszcza w poniedziałek o 7:45 rano. Kto o tej porze jest w stanie funkcjonować, prawda?

Rozespane dzieciaki chętnie powygrzewałyby się jeszcze w łóżkach, a tu… ba-dum-tsss! Geografia, chemia albo inny wymagający pełnego skupienia przedmiot.

Bethany Humphrey ma na to sposób. Zajęcia ze swoją klasą rozpoczyna od… specjalnego tańca motywującego. Piosenki są różne – najczęściej nauczycielka wykorzystuje te, które w danym momencie są popularne i tak zmienia w nich słowa, by opowiadały o szkole, dzieciakach i zachęcały je do nauki.

Taniec i śpiewanie to już poranna rutyna w jej klasie. „Idę do klasy i wiem, że mój nauczyciel mnie zna” – rapują uczniowie, jak widać na filmikach w sieci, bardzo zaangażowani w taką formę rozpoczynania lekcji.

Metoda Bethany (zaczerpnięta zresztą od innej nauczycielki i blogerki, Hope King), którą z powodzeniem stosuje w Stephanie Campus of Somerset Academy, powoli znajduje kolejnych zwolenników. Heather Finch z St. John Catholic School w Memphis zaproponowała podobny rytuał swoim uczniom. Nagranie ich występu wrzucone do sieci ma prawie pięć milionów odsłon!

Na razie jednak pomysł jest zbyt surrealistyczny, jak twierdzi Humphrey, by powszechnie przyjął się w szkołach. Większość nauczycieli podchodzi do niego dość sceptycznie, w odróżnieniu od uczniów, którzy wprost nie mogą się doczekać kolejnych piosenek. „Ich miny, kiedy proponuję im nowy utwór, mówią same za siebie” – przekonuje nauczycielka.

A ja zastanawiam się, czy zwyczaju tańczenia i śpiewania nie dałoby się przenieść nie tylko na grunt polskich szkół, ale trochę szerzej, do naszych smutnych, szarych korpo-biur, w których człowiek najgłębszą relację tworzy z… laptopem? Chyba o wiele raźniej zaczynało by się dzień i jakoś tak nawet łaskawszym okiem można byłoby spojrzeć na irytującego kolegę z naprzeciwka czy zrzędliwego szefa.

Źródło: Huffington Post

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.