separateurCreated with Sketch.

„Nie wyobrażam sobie, bym mógł opuścić żonę”. Świadectwa małżeństw

MAŁŻEŃSTWO
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Żona Zbyszka jest ciężko chora, wymaga nieustannej opieki. On ani myśli, żeby ją opuścić. Obiecywał, że będzie przy niej zawsze. Na dobre i na złe. Małżeństwa dają świadectwa swojej wierności.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Być wiernym na dobre i złe? Narzeczeni ślubują sobie m.in. wierność i przyrzekają, że będą robić wszystko, by rozwijać wzajemną miłość. Małżeństwa katolickie składają przysięgę nie tylko sobie, ale też Bogu. Mają być razem do śmierci, we wzajemnym poszanowaniu, wierze, mimo trudności i przeszkód, jakie się pojawią.

A tych, jak się dziś okazuje, jest coraz więcej. Ludzie zapominają, że małżeństwo to deklaracja na całe życie. Relatywizowanie tej przysięgi jest niebezpieczne, bo dopuszcza zdradę i odejście od drugiej osoby w poszukiwaniu szczęścia i spełnienia.

Paweł VI w encyklice „Humanae vitae” podkreślał, że wierność należy zawsze rozumieć tak, jak w dniu ślubu i traktować dosłownie. Kiedy wokół coraz więcej par się rozpada, potrzeba świadectw małżonków, których życie potwierdza ewangeliczną naukę o wartości małżeństwa i rodziny. Znalazłam kilka par, które podzieliły się swoją historią.

Jesteśmy małżeństwem od ponad siedmiu lat. Mamy troje dzieci, i cieszymy się sobą każdego dnia. Uważam, że jesteśmy szczęśliwą rodziną. Każdą wolną chwilę staramy się spędzać ze sobą. Z każdym kolejnym miesiącem, rokiem, nasze małżeństwo rośnie w siłę. Oczywiście zdarzały się kryzysy, ale dzięki Bożej pomocy z nich wychodziliśmy.

Nie oglądamy telewizji, za to większość czasu spędzamy na rozmowie, na wspólnej modlitwie, lekturze Pisma Świętego. Staramy się przekazać dzieciom wartości chrześcijańskie, by umiały odróżnić dobro od zła. Na pamiątkę ślubu co roku zamawiamy mszę świętą w intencji naszego małżeństwa i całej rodziny.

Staramy się kierować w życiu miłością, bo Bóg nią jest. Nasze relacje wzrastają każdego dnia dzięki relacji z Panem Bogiem.

Kiedy zawieraliśmy ślub w 1981 r., oboje byliśmy z Adamem pełnymi radości i perspektyw młodymi ludźmi. Los niestety sprawił, że mąż uległ wypadkowi i został sparaliżowany.

Wiele osób doradzało mi wtedy, żebym nie marnowała sobie kariery, życia i nie poświęcała się tak bardzo. Nie wierzyłam w to, co słyszę. Ja temu człowiekowi ślubowałam dozgonną miłość, że nie opuszczę go do śmierci, w dobrej i złej doli! Nie mogłam go nigdzie oddać.

Mimo trudności, jakie przeżywałam, w pełni zrozumiałam, czym są słowa przysięgi małżeńskiej, czym jest przesłanie Ewangelii, by widzieć w każdym Jezusa i by przyjąć postawę służby, pełnej pokory i wyzbywania się egoizmu. Adam zmarł dwa lata temu. Choć nie ma go już tutaj, ja nadal go kocham i zawsze będę kochać.

Przez lata byliśmy szczęśliwym małżeństwem. Mamy dwie córki, mają 12 i 15 lat. Niestety dwa lata temu u żony zdiagnozowano tętniaka mózgu. Była to dla nas okropna wiadomość. Nie wiedziałem, co mam robić.

Żarliwie modliłem się o zdrowie dla niej, o siły dla nas, byśmy mogli to przejść razem. Stan Małgosi pogarszał się z dnia na dzień. Wymagała opieki, jak malutkie dziecko. Po pewnym czasie Małgosia zapadła w śpiączkę. Zajmowałem się nią, naszymi dziećmi, chodziłem do pracy, by zarobić na nasze utrzymanie. Zatrudniłem też dodatkowo opiekunkę. Było bardzo ciężko, ale prosiłem Boga o siły i zrozumienie całej sytuacji.

Nie wyobrażałem i nadal nie wyobrażam sobie, bym mógł porzucić żonę z powodu jej choroby. Obecnie Małgosia nie mówi. Rozumie jednak to, co ja do niej mówię. Nie wiem, jak miałbym bez niej żyć. To jej ślubowałem dozgonną miłość, wierność, dopóki nas Bóg nie rozłączy. Dzięki mojej postawie wobec Małgosi mój brat zrezygnował z decyzji o złożeniu pozwu rozwodowego. Zrozumiał, czym tak naprawdę jest małżeństwo.

Przeciwności, na jakie napotkają małżonkowie, nie powinny „zabić” wartości, które sobie wzajemnie przyrzekli. Ich decyzja o spędzeniu razem życia angażuje serce i wolę. To duża odpowiedzialność, która wymaga radykalizmu i konkretu.

Decyzja na „tak” w małżeństwie to ciągłe powtarzanie Bogu i drugiej osobie: ufam i chcę przy Tobie trwać, mimo wszystko, mimo trudności, cierpienia, z jakim będziemy musieli sobie poradzić.

*Osoby borykające się z niewiernością i odejściem współmałżonka mogą włączyć się w działalność Wspólnoty Trudnych Małżeństw „Sychar”. Więcej informacji na stronie internetowej www.sychar.org.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.