separateurCreated with Sketch.

Gwatemalczycy słuchają Chopina i oglądają Mazowsze

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

14 kombinacji lotów. Z Gwatemali do Panamy albo Salwadoru. Potem do Madrytu, a stamtąd do Berlina, Monachium albo Frankfurtu. Stąd już autokarami. Tak do Pruszkowa dotarli Gwatemalczycy.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Podróż do Polski była więc logistycznym wyzwaniem. Ale Gwatemalczycy świetnie mu podołali, bo – jak się dowiaduję – większość koordynatorów tej latynoskiej grupy to… inżynierowie, są więc świetnie zorganizowani, mają plany i mapy.

Wszechobecne pomidory

„Nasi goście pracują w międzynarodowych korporacjach. Jeden z nich projektuje maszyny dla McDonalda. To ciekawe, bo w Gwatemali McDonald jest od niedawna. Kraj się rozwija, potrzebuje inżynierów” – mówi portalowi Aleteia Dominik Czajkowski, jeden z koordynatorów ŚDM w Pruszkowie.

Jak wyglądają ich pierwsze reakcje na spotkanie z Polską? „Byliśmy dziś w Częstochowie. Wciąż słyszałem jakieś żarty o pomidorach. Gwatemalczycy śmieją się z nas, że ciągle je jemy. Nasi goście dostają je na śniadanie, na kanapki, na obiad mieli pomidorówkę. Są zdziwieni, że pomidory są w Polsce wszechobecne. Oni używają ich raczej wyłącznie do sałatek albo do past, ale nie na kanapki” – opowiada Dominik.

Gwatemalczycy odnaleźli się za to w naszym narodowym upodobaniu do kiszonek. „Byłem w szoku, kiedy zobaczyłem, jak wcinają ogórki kiszone i konserwowe. U nich też się takie robi. Niby Polska i Gwatemala są tak odległe, a jednak…” – śmieje się wolontariusz z podwarszawskiego Pruszkowa.

Kto jest bardziej latynoski? 

W poniedziałek Gwatemalczycy i Polacy przygotowywali adorację Najświętszego Sakramentu. Rozmawiali też o tym, jak to wygląda u nich i u nas. „Okazało się, że chcieliśmy być bardziej latynoscy od Latynosów. Zaproponowaliśmy, by na koniec adoracji zaśpiewać żywszą piosenkę, co zdziwiło naszych gości. U nich adoracja odbywa się raczej w spokoju, przy świecach, rozważaniu tekstów” – opowiada Dominik.

Gwatemalczycy pytali ponadto, czy lato u nas jest zawsze takie deszczowe. U nich teraz jest mniej więcej podobna pogoda, a trwa środek… zimy. Są także zadziwieni tym, jak wydłuża się i skraca dzień w zależności od pory roku w Polsce. U naszych przyjaciół te różnice wahają się w okolicy kwadransa.

Część z gości doskonale mówi po angielsku, pozostali – w ogóle się nim nie posługują, ale bardzo sprawnie poszło wypracowanie systemu komunikacji, tłumaczeń, więc nie ma problemów z nieporozumieniami. „Gościmy w parafii ponad stu Latynosów. Skoordynować taką grupę, zapanować nad punktualnością to wyzwanie. Z założenia zbiórki robimy nawet godzinę wcześniej. Obsuwy czasowe mamy zaplanowane” – mówi Dominik.

Mój rozmówca jest bardzo zmęczony. Każdy dzień jest niezwykle intensywny, i nie chodzi tylko o oficjalne punkty programu. „Czasem odprowadzamy naszych gości po kolei do rodzin, które ich goszczą, bo zapomnieli drogi czy w ogóle nie pamiętają, gdzie mieszkają” – śmieje się wolontariusz.

Polska historia i folklor

W ramach zapoznawania się z polską kulturą, Gwatemalczycy poszli na spacer do Łazienek Królewskich, gdzie słuchali Chopina. Ale niedługo, bo uznali, że sam ogród może być ciekawszy. Tak naprawdę szyki trochę popsuła im pogoda, a nikt nie wziął ze sobą parasolek. Podobał im się Pałac na Wyspie, pawie. Ogromne wrażenie zrobił na nich Pałac Królewski. A w planach mają jeszcze Muzeum Narodowe, Muzeum Powstania Warszawskiego i… koncert zespołu Mazowsze.

Grupa z Gwatemali pojechała też na Jasną Górę. Byli przejęci historią tego miejsca oraz obrazu Matki Boskiej. Spontanicznie odśpiewali przed nim swoją maryjną pieśń. „Kiedy śpiewają, to całą parą. Nie ma tak, że ktoś się obija. Całymi sobą wchodzą w klimat” – mówi portalowi Aleteia zachwycony Dominik.

Zaskoczeniem dla naszych gości jest wszechobecna w Polsce zieleń oraz… smak pierogów. „Zamawiali różne nadzienia, by popróbować. Słyszeli o naszym przysmaku już w Gwatemali. Na swojej stronie www jako punkt obowiązkowy mieli właśnie pierogi” – śmieje się Dominik. Gwatemalczycy są też pod wrażeniem jazdy pociągiem, bo w ich kraju nie ma takiego środka transportu. Są busy i autokary. Część z nich pierwszy raz jechała pociągiem.

„Po dwóch dniach wizyty czuję się tak, jakbym znał ich od bardzo dawna! Oni mają takie samo wrażenie. Wzajemna otwartość jest tak duża, że chłoniemy siebie garściami” – kończy mój rozmówca.

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.